Popularne posty

sobota, 2 listopada 2013

Zaduszki







"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie ?"
"Kas gi bus čia, kas gi bus čia  Naktį tamsią, naktį rūsčią?"
                         

 + urywek "Dziadów" ("Vėlinės") Adama MICKIEWICZA
z języka polskiego przełożył Justinas MARCINKEVIČIUS +

DZIADY Jest to nazwisko uroczystości obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim zasięga czasów pogańskich
i zwała się niegdyś ucztą kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huslar, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz).
W teraźniejszych czasach, ponieważ światłe duchowieństwo i właściciele usiłowali wykorzenić zwyczaj połączony z zabobonnymi praktykami i zbytkiem częstokroć nagannym, pospólstwo więc święci Dziady tajemnie w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza. Zastawia się tam pospolicie uczta z rozmaitego jadła, trunków, owoców i wywołują się dusze nieboszczyków. Godna uwagi, iż zwyczaj częstowania zmarłych zdaje się być wspólny wszystkim ludom pogańskim, w dawnej Grecji za czasów homerycznych, w Skandynawii, na Wschodzie i dotąd po wyspach Nowego Świata. Dziady nasze mają to szczególnie, iż obrzędy pogańskie pomieszane są z wyobrażeniami religii chrześcijańskiej, zwłaszcza iż dzień zaduszny przypada około czasu tej uroczystości. Pospólstwo rozumie, iż potrawami, napojem
i śpiewami przynosi ulgę duszom czyscowym.
Cel tak pobożny święta, miejsca samotne, czas nocny, obrzędy fantastyczne przemawiały niegdyś silnie do mojej imaginacji; słuchałem bajek, powieści i pieśni
o nieboszczykach powracających z prośbami lub przestrogami; a we wszystkich zmyśleniach poczwarnych można było dostrzec pewne dążenie moralne i pewne nauki, gminnym sposobem zmysłowie przedstawiane.
Poema niniejsze przedstawi obrazy w podobnym duchu, śpiewy zaś obrzędowe, gusła i inkantacje są po większej części wiernie, a niekiedy dosłownie z gminnej poezji wzięte.




VĖLINĖS. Tai — pavadinimas iškilmingų apeigų, kurias 
ir šiandien paprasti žmonės atlieka daugelyje Lietuvos, Prūsijos ir Kuršo apskričių vėlių arba iš viso mirusių protėvių atminimui. Šios apeigos savo šaknimis siekia pagonystės laikus ir vadinosi kadaise „ožio švente", kuriai vadovavo Koźlarz, Huslar, Guślarz, kartu žynys ir poetas (gęślarz).
Mūsų laikais, kai apsišvietę dvasininkai ir valdžia stengiasi išgyvendinti šitą paprotį, susijusį su prietaringomis apeigomis 
ir smerktinomis pagonystės liekanomis, žmonės švenčia 
Vėlinės slaptai koplyčiose arba tuščiuose namuose netoli kapinių. Ten paprastai paliekama įvairiausių valgymų, gėrimų, vaisių ir iššaukiamos mirusiųjų vėlės. Įsidėmėtina, kad paprotį vaišinti mirusiuosius, atrodo, turėjo visi stabmeldžiai — senojoje Graikijoje Homero laikais, Skandinavijoje, Rytuose 
ir iki šiol tebeturi Naujojo pasaulio salose. Mūsų Vėlinės turi tą ypatybę, kad čia pagoniškos apeigos yra sumišę su krikščioniškosios religijos vaizdiniais, juoba kad ir ši šventė beveik sutampa su tų apeigų laiku. Žmonės tiki, kad valgiais, gėrimais ir giesmėmis palengvina vėlėms skaistyklos kančias.
Toks dievobaimingas šventės tikslas, nuošali vieta, nakties metas, fantastiškos apeigos kadaise smarkiai veikė mano vaizduotę; klausiausi pasakų, sakmių ir dainų apie numirėlius, grįžtančius su prašymais arba įspėjimais, ir visuose baisiuose prasimanymuose galima buvo įžiūrėti neabejotinus moralinius tikslus ir tikrą, liaudišku būdu vaizdingai išreikštą mokslą.
Ši poema parašyta panašia forma, o apeiginės giesmės, užkeikimai ir inkantacijos daugiausia yra tikri, kai kurie net pažodžiui paimti iš liaudies poezijos.






sobota, 19 października 2013

"Poeta i Litwa"





 Na Olimpie literatury światowej Adam Mickiewicz zajmuje miejsce obok Goethego, Schillera, Byrona. Jest to najwybitniejsza postać w literaturze Europy Środkowej, wzniesiona na fali Wiosny Ludów.
Dla Polaków Mickiewicz jest Wieszczem, symbolem polskości oraz nie­podległości kraju. Dla Litwinów - wychowankiem ich ziemi i historii, au­torem świętych słów: „Litwo! Ojczyzno moja..." Dla Białorusinów - mis­trzem rodzimego krajobrazu, piewcą obyczajów ludowych. Czesław Miłosz nazwał Mickiewicza „pogrobowcem dawnej Rzeczypospolitej". To dziecię zostało ochrzczone przez romantyzm, który odkrył przed nim znaczenie historii ojczystej oraz przestworza uniwersalizmu europejskiego.
„Ten, kto chce zrozumieć poetę, niech się uda do jego kraju" - cytował słowa Goethego twórca wileńskiej szkoły romantycznej. Taka rada bardzo by się przydała tym, którzy z perspektywy 200 lat chcieliby pojąć źródła twórczości poety, jej przeznaczenie i aktualność.
Adam Bernard Mickiewicz urodził się w Wigilię Bożego Narodzenia w Zaosiu, leżącym 40 km od Nowogródka, a być może w samym No­wogródku, gdzie został ochrzczony. Rodzice pochodzili z drobnej szlachty. Mikołaj Mickiewicz był adwokatem sądu nowogródzkiego i powiatowym geometrą, zaś Barbara Majewska - córką dworskiego ekonoma. Dwór w Zaosiu - budynki o słomianych dachach oraz cienisty sad, został odzie­dziczony po zmarłym wuju. W 1806 r. ojciec kupił w Nowogródku jedną z najładniejszych kamienic, w której przyjmował licznych klientów sądo­wych. Od tej pory rodzina na stałe przeniosła się do Nowogródka: tu Adam wraz z bratem Aleksandrem uczęszczał do szkoły dominikańskiej, bawił się w wojsko przebrany za ułana albo dragona.
Ojciec, będąc uczestnikiem powstania kościuszkowskiego, dosłużył się rotmistrzostwa. Uważał się za obywatela Wielkiego Księstwa Litewskiego i wywodził z rodu Mickiewiczów-Rymwidów herbu Poraj, którzy niedaw­no przeprowadzili się z litewskiej parafii roduńskiej. Na tej ziemi, uzurpo­wanej przez Rosję podczas ostatniego zaboru państwa polsko-litewskiego w 1795 r., jeszcze działał stary Statut Litewski, jak dawniej zwoływano sejmiki szlacheckie, a plany restytucji państwa gorąco dyskutowano wszędzie, gdzie tylko zbierało się dwóch-trzech obywateli byłej Rzeczy­pospolitej. Sławna przeszłość Nowogródka (uważano, że właśnie tu znaj­dowała się pierwsza stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego), majestatycz­ne ruiny zamku, wysoka góra zamkowa, zwana Górą Mendoga, owiane legendami pole Litewki - wszystko kształtowało tu przekonanie: nie jes­teśmy częścią Imperium Rosyjskiego, stanowimy szczególny twór histo­ryczny, polityczny, kulturalny, który zwie się Litwa. Tutaj wytworzyło się swoiste pojęcie przynależności narodowej oraz obywatelskiej (sum gente Lithuanus, natione autem Polonus), jak również oryginalna odmiana kul­tury ludowej, której nie sposób wytłumaczyć przy pomocy kryterium jed­nego języka narodowego.
Język polski stał się językiem ojczystym przyszłego poety. W domu Mic­kiewiczów mówiono też po białorusku: słudzy i niańki opowiadali bajki, śpiewali białoruskie piosenki ludowe. Jan Czeczot, szkolny kolega Adama, nawet pisał wiersze po białorusku. Brzmiące tu pieśni litewskie (na przykład w okresie żniw) zapadały w pamięć poety, który pod koniec życia tekst jednej z nich bezbłędnie zapisał własnoręcznie. Musiał też rozumieć po litewsku - za tym przemawia utworzone przez poetę zgodnie z regułami języka litewskiego imię Grażyna. W poemacie epickim „Pan Tadeusz" znaj­dujemy litewski przydomek Rembajło oraz scenkę komiczną qui pro quo, opartą na podobieństwie nazwisk litewskich Dowejko i Domejko. W la­tach młodzieńczych poeta często bywał we wsi Ruta, gdzie mówiono po litewsku, a w Zieteli niedaleko Nowogródka mowa litewska brzmiała jeszcze w połowie XX w. Etnicznie są to dawne ziemie litewskie, na których pano­wał język litewski w okresie tworzenia się państwa litewskiego w XIII w. Substrat bałtycki, stopniowo wypierany przez posuwające się na Zachód języki i gwary słowiańskie, zachował się w nazwach geograficznych, w miękkiej intonacji języka polskiego (polszczyzna litewska), w melodiach pieśni ludowych, we wzorach tkanin, w krzyżach przydrożnych, w men­talności ludzi. Na terenach przygranicznych, gdzie kilka narodów walczy o egzystencję, gdzie oddziałują na siebie wchłaniając się i przenikając naw­zajem, na takich terenach zazwyczaj wytryska mocny strumień energii twórczej - niepowtarzalny głos wielokulturowego regionu.
                                                   10 września 1815 r. bryczką żydowskiego handlarza Adam Mickiewicz  przyjechał do Wilna. Już  po pogrzebie ojca, który zmarł wiosną 1812 r.
nie doczekawszy wkroczenia do Nowogródka legionów polskich w składzie
armii napoleońskiej. Syn natomiast radośnie je przywitał (oczekiwał resty-
          tucji Wielkiego Księstwa Litewskiego), dumny z tego, że w ich domu stanął  na kwaterze brat Napoleona, król Westfalii. Szesnastoletni wychowa-
 nek szkoły dominikańskiej opuścił zadłużony dom, mając w kieszeni jede­naście dukatów. Na własne więc siły i umiejętności, na ciężką pracę - nie
.
na dziedziczne majątki - miał liczyć Adam, podobnie jak inni niezamożni  szlachcice, pierwsi inteligenci litewscy. Będąc pod opieką księdza Józefa Mickiewicza, dziekana wydziału fizyki i matematyki, w którego domu na rogu ulicy Zamkowej i Skopówki Adam zamieszkał, pomyślnie zdał egza­min wstępny do seminarium nauczycielskiego Uniwersytetu Wileńskiego. Seminarzyście zostało przydzielone stypendium roczne w wysokości 150 srebrnych rubli, które po ukończeniu studiów musiał odpracować w ciągu 6 lat jako nauczyciel.
Rozpoczęły się poważne studia na Uniwersytecie Wileńskim, zrefor­mowanym na wzór uniwersytetów zachodnich, słynącym ze swojej profe­sury oraz z bogatej biblioteki. W ciągu pierwszego roku studiów Mickie­wicz uczęszczał na obowiązkowe wykłady z fizyki, chemii, algebry. Na drugim roku, wybrawszy wydział literatury i sztuk wyzwolonych, studio­wał literaturę antyczną oraz rosyjską i polską, historię powszechną, język niemiecki i angielski. Znawca kultury antycznej Gotfryd Ernst Groddeck, wykładający filologiczną analizę tekstu, mimo niemieckiej pedanterii z na­miętnością mówił o zapalającej mocy piękna. Twierdził, że „Iliada" i „Ody­seja" są płodem twórczości rapsodów ludowych, budząc zainteresowanie folklorem jako źródłem nie znanych jeszcze arcydzieł. Leon Borowski, krzewiciel kultury romantycznej, wymagał od prac studenckich (zarówno prozaicznych, jak też poetyckich) klasycznej jasności i wyrazistości stylu. Przepowiadał rozkwit poezji polskiej, twierdząc, że język polski wciąż jeszcze przeżywa okres niemowlęcy, który cechuje otwartość uczuć oraz konkretność obrazów. Największe wrażenie wywierały wykłady z historii powszechnej Joachima Lelewela, gorąco oklaskiwane przez studentów. Le­lewel występował przeciwko tyranii, będąc zwolennikiem naturalnego pra­wa każdego człowieka. Uczył, że historia pozwala zrozumieć charakter narodu oraz przyczyny stanu obecnego. Malowniczo opowiadał o wal­kach Litwinów z Krzyżakami, o początkach potężnego państwa, zaliczając dynastię Giedyminowiczów do najwybitniejszych władców w Europie. Za­gadnienia historii Litwy poruszał w swoich wykładach również Ignacy Onacewicz, ujawniając dokumenty, znalezione w archiwum Królewca, a także - Ignacy Danilewicz, znawca prawa cywilnego Litwy.
Cztery lata studiów dały zachłannemu, intensywnie kształcącemu się intelektowi Mickiewicza podstawy wiedzy uniwersalnej, wprowadziły w świat idei polarnych (hasło niezależności narodowej oraz coroczne przemówienie rektora na cześć imperatora Rosji), powiązały rodzące się ambicje twórcze z historią ziemi ojczystej. W ciągu tych lat uformowały się moralne podstawy osobowości Mickiewicza - otwartość i stanowczość, dążenie ku wysokim ideałom, wierność ojczyźnie i przyjaciołom. 1 paździer­nika 1817 r. Mickiewicz wspólnie z Józefem Jeżowskim, Onufrym Piet­raszkiewiczem, Franciszkiem Malewskim i in. założył tajne Towarzystwo Filomatów, które miało na celu samokształcenie, podniesienie ogólnego poziomu edukacji, gromadzenie wiadomości o rolnictwie, wiejskich oby­czajach, studiowanie historii oraz rozpowszechnianie poprzez tajne kółka idei odbudowy państwa. Podczas zebrań czytano referaty (nie ma różnic między bogatym a biednym, między Polakiem a Tatarem) oraz utwory lite­rackie (rozważania o losach narodów na ruinach zamku Giedymina). Jan Czeczot ułożył cały cykl pieśni o wielkich książętach litewskich („Śpiewki o Dawnych Litwinach do r. 1434"). Sam Mickiewicz napisał dla tajnego stowarzyszenia, którego idee rozszerzyły się aż do Króż i Kiejdan, płomienny hymn „Oda do młodości". Wziąwszy się za ręce, promieniując wiarą w dobro, swobodę i sprawiedliwość, członkowie „związku bratniego" recy­towali wiersze „Ody": „Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga, / Łam, czego rozum nie złamie".

                                                                       


9 września 1819 r. Mickiewicz wyjechał do Kowna, żeby zgodnie ze skierowaniem rozpocząć pracę nauczyciela historii, prawa i literatury w szkole powiatowej. Zamieszkał w zachodnim skrzydle gmachu szkolnego na Placu Ratuszowym obok kościoła jezuitów, mając w szafie dwie koszule i jeden płaszcz (którym też się okrywał zamiast kołdry), żywił się pieczony­mi ziemniakami. W Kownie, nieoczekiwanie dla siebie i przyjaciół, Mic­kiewicz doznał pierwszego potężnego przypływu energii twórczej. Niena­sycona żądza czynu obok gnębiącego poczucia samotności, namiętna miłość do Maryli Wereszczakówny, która w 1821 r. została żoną hrabiego Puttka- mera, opowiadanie uczniom o potędze Wielkiego Księstwa Litewskiego na de ponurych ruin zamku u zbiegu Niemna i Wilii wzbudziły w duszy poety silne napięcie emocjonalne, wbrew zasadom etyki klasycystycznej wyzwolone przez romantyzm: „Miej serce i patrzaj w serce!". Docierające do Kowna utwory Schillera, Byrona, Scotta podkreślały pierwszeństwo uczucia przed rozumem, wzywały do kierowania się wyobraźnią, sięgającą tam, gdzie nie dotrze żaden naukowiec, do poszukiwania źródeł inspiracji w folklorze, w tradycjach ludowych. W r. 1822 drukarz Uniwersytetu Wi­leńskiego Józef Zawadzki wydał w nakładzie 500 egz. pierwszy tom „Po­ezji" Mickiewicza. Wiosną 1823 r. ukazał się drugi tom, zawierający po­emat „Grażyna" oraz części II i IV poematu dramatycznego „Dziady".
W balladach, romansach, wierszach Mickiewicza pejzaż romantyczny: ciemne jezioro, księżyc, opuszczony cmentarzyk, błędne ogniki, zaklęta góra - po raz pierwszy zostaje przedstawiony jako krajobraz litewski. Pej­zaż ten wzbudza przeczucie niebezpieczeństwa, wrażenie ponadzmysłowej tajemniczości, podkreśla wątłość granicy między światem realnym i mis­tycznym: to, co przeniosło się w zaświaty, staje się częścią przyrody, a więc może znów się ukazać w świecie doczesnym. Północ, tętent kopyt - i po­legły na wojnie kochanek już niesie dziewczynę przez góry i lasy do swojej mogiły. Nie da się określić ukrytej w przyrodzie siły demonicznej, jej pełnej zgrozy nieskończoności. Człowiek romantyczny - również bezgraniczny i tajemniczy - po raz pierwszy pojawił się nad jeziorem Świteź, na brzegach Niemna i Wilii. Wciągnięty w wir tragicznych wydarzeń doznaje boles­nych ciosów losu, które niszczą jego osobowość, próbuje przekreślić swoją tożsamość, odradzając się w nowej postaci.
W poemacie „Grażyna" człowiek egzystuje w sytuacji nieoczekiwanych zmian, przełomów, decyzji: rano jest on zupełnie inny niż był wieczorem. Żona księcia nowogródzkiego wkłada jego zbroję i staje do walki przeciw-
ko Krzyżakom, żeby nie pozwolić swemu ambitnemu mężowi przejść na stronę nieprzyjaciela. Ojczyzna to wielki imperatyw, stawiany ponad eg­zystencję jednostki, wymaga więc ofiarności i śmierci. Kobieta litewska musi zdecydować się na czyn bohaterski - taki jest kodeks etyczny odzie­dziczony po epoce klasycyzmu.
Bohaterom dramatów klasycystycznych, pragnącym działania, nie roz­myślań, Mickiewicz nadaje koloryt historyczny oraz lokalny zgodnie z po­etyką powieści Waltera Scotta. W „powieści litewskiej" (taki jest podtytuł poematu „Grażyna") opowiada o mocy państwa Witołda („Od fińskich zatok po Chazarów morze / Wszystkie pod siebie zagarnął już miasta"), o śmierci Giedymina w bitwie z „żelazną żmiją" Krzyżaków pod Wieloną, o uroczystym pogrzebie księcia z końmi i sokołami w płomieniach stosu, o ofiarach Perkunowi, o kulcie węża. Działa tu odważny rycerz, mądry do­radca, głosiciel jedności Litwy - Rymwid (poeta wykorzystał przydomek szlachecki swojego ojca). Krajobraz romantyczny  - światło księżyca, ciem­ne cienie, chłodna mgła, romantyczna tajemniczość akcji - spisek, pojedynek, śmierć, romantyczna dynamiczność narracji, oparta na polocie wyob­raźni poetyckiej, zostały umiejscowione w konkretnych realiach przyrody i Mstorii tttewskiej, w nazwach miejscowości: pożółkłe lasy pod Ponarami, „ojciec Niemen" koło Rumszyszek, droga lidzka, grób Mendoga, pole Li- tewki, „piękna dolina przy Kownie, kędy rusałek dłoń wiosną i latem ście­le murawę". Wędrówki po Litwie (między innymi piesze) - do Jurborka, Trok, Króż, po dolinie Girstupia, polowanie w lasach pod Romajniami, widoki Bałtyku dostarczały poecie obrazów wizualnych charakterystycz­nych dla tego jedynie kraju. Takiego nagromadzenia elementów kultury litewskiej, tak ostrego zaznaczenia kwestii historycznego oraz państwowe­go samouświadomienia Litwinów jeszcze nie było w literaturze pięknej. Lecz o charakterze narodowym literatury w XIX w. decydował już język. Język polski, w którym pisał Mickiewicz, był językiem szlachty, kościoła, inteligencji, od końca XVII w. funkcjonował jako język urzędowy Wielkie­go Księstwa Litewskiego. Autor „Grażyny" traktował historię Wielkiego Księstwa Litewskiego jako miły sercu mit poetycki, który nigdy już nie odżyje („Litwa już całkiem w przeszłości"). Nie warto nawet go wydoby­wać z niepamięci historii, ponieważ od czasów Jagiellonów „Litwin i Ma­zur bracia są" i mogą odzyskać utraconą wolność jedynie we wspólnej walce przeciw zaborczej Rosji, jak podczas powstania kościuszkowskiego. Wtedy to Rzeczpospolita znów się odrodzi jako jedno państwo, jeden naród, jedno ciało...
23 października 1823 r. późno w nocy na pierwszym piętrze domu Piaseckiego, znajdującego się w Zaułku Literackim w Wilnie, autor „Grażyny" został aresztowany i uwięziony w klasztorze bazylianów. W klasztorze oraz w więzieniu Łukiskim w Wilnie osadzono ponad 100 filo­matów, filaretów, Promienistych, oskarżonych o zorganizowany opór wo­bec władz rosyjskich (uczniowie szkoły w Kiejdanach przysięgli, że zabiją brata cara, wielkiego księcia Konstantego podczas jego pobytu na Litwie). Dwóch żołnierzy z bagnetami w pogotowiu prowadziło słynnego już po­etę, którego wiersze znali nawet lokaje i pokojówki, z klasztoru do dawne­go pałacu biskupa, gdzie komisja z senatorem Nowosilcowem na czele domagała się od „jakobinów" przyznania się do winy. Po pół roku, za poręczeniem profesora J. Lelewela, Mickiewicz został zwolniony z celi Konrada (raz odwiedziła go tu Maryla Puttkamerowa), a 25 października 1824 r. wyruszył z Kowna do Petersburga, gdzie miał się oddać do dyspo­zycji władz. Członkowie tajnych organizacji zostali rozproszeni po mias­tach Rosji, oddani w rekruty, zaś Tomasza Zana i Jana Czeczota uwięziono w twierdzy. Mickiewicza skazano na bezterminowe przeniesienie „do od­dalonych od Polski guberni".
W stolicy imperium Mickiewicz blisko się zapoznał z przyszłymi „de­kabrystami" Aleksandrem Bestużewem i Konradem Rylejewem. Dwa mie­siące podróżował po Krymie w towarzystwie czarującej agentki tajnej po­licji. W Moskwie spotkał się z Aleksandrem Puszkinem. W salonach ro­syjskiej elity literackiej zasłynął jako autor wybitnych improwizacji w języ­ku francuskim. Dzięki tradycyjnej dla Litwy tolerancji wobec obcej kultu­ry potrafił przyjąć nowy świat, dlatego bliskie zapoznanie się z nabierają­cymi mocy rosyjskimi prądami intelektualnymi korzystnie poszerzyło wid­nokrąg literacki poety. Otoczony sympatią chłonął nowe przeżycia, które zaowocowały wspaniałymi utworami. Doznał w Rosji renesansu życia du­chowego, nowego wzlotu twórczego.
W r. 1826 w Moskwie wydano tomik liryki Mickiewicza „Sonety", składa­jący się z 22 sonetów miłosnych i 18 sonetów, napisanych w podróży po Krymie. W nich poecie udało się jak najbardziej wcielić w życie estetyczne zasady filomatów - doskonale opanować słowo ojczyste, łącząc rygoryzm formy klasycznej z umiejętnością przekazania ledwie uchwytnych zmian nastroju człowieka, intonacji wiekuistego głosu przyrody („Słuchasz tylko, co mówi Bóg do przyrodzenia"), z plastycznością od­twarzania szczegółów („Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie"). Wyrafinowana gra stylizacji, wykorzystanie motywów wschodnich tylko podkreślają beznadziej­ną tęsknotę za ojczyzną. Staje się ona myślą przewodnią utworów poety-wyg- nańca („W takiej ciszy... słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła"), która już nigdy nie zniknie z literatury, nie raz jeszcze wypędzanej z rodzimego kraju przez reżymy okupacyjne.
W r. 1828 w Petersburgu Mickiewicz wydał poemat „Konrad Wallenrod" - ma­nifest buntowniczego oporu, czego jed­nak nie potrafiła wykryć cenzura carska. Opowiadając o walkach Litwinów z Krzyżakami, odwołując się do imion oraz obrazów zaczerpniętych z kronik litews­kich (Kiejstut, Witołd, ziemia Palemona, wzgórze Swentoroga), autor tworzył pa­rabolę polityczną teraźniejszości: „Prusy broniły się niegdyś, starły Prusaków Teu- tony, / Litwa pierwej czy później równej ulegnie kolei"; pozostaje więc jedyny sposób walki - podstęp, „broń niewol­ników". Konrad Wallenrod, Litwin, schwytany przez Krzyżaków w trakcie jed­nego z najazdów na Litwę i wychowany przez nich na chrześcijanina, ucieka do ojczyzny. Bierze za żonę córkę księcia Kiejstuta, lecz pragnąc ocalić Litwę przed Krzyżakami, znów wraca do zakonu, gdzie wybrany na Wielkiego Mistrza osłabia moc Krzyżaków z wewnątrz. Wallenrod reprezentuje charakterystyczny typ bohatera roman­tycznego: dwulicowiec, kryjący pod maską surowości płomienną żądzę zemsty, służący wrogom, a jednocześnie działający na ich zgubę, namiętnie kochający kobietę, lecz zrzekający się jej miłości na rzecz ojczyzny („Jesteś wolna, jesteś wdową po wielkim człowieku, / Który dla dobra ojczyzny wyrzekł się nawet i ciebie"). Mickiewicz wprowadził do literatury nowy typ bojownika, przedstawiając ludzką dwulicowość jako akt bohaterski w sytuacji walki o egzystencję. W okupowanych krajach Europy „wallenro- dyzm" zostaje synonimem ryzykownego zachowania, niekiedy nawet us­prawiedliwieniem konformizmu. Postać Wajdeloty, przypominającego o obowiązkach wobec ojczyzny, stanie się wręcz nieodzownym elementem każdego utworu, przedstawiającego Litwę pogańską. Jedna zaś z jego pieśni zostanie odebrana jako emblematyczny obraz kraju, który na długo się za­korzeni w litewskiej tradycji poetyckiej (np. u Salomei Neris: „Wilejko, płyń do Wilii, jak Wilia do Niemna"):
Wilija naszych strumieni rodzica, Dno ma złociste i niebieskie lica, Piękna Litwinka, co jej czerpa wody, Czystsze ma serce, śliczniejsze jagody.
Wilija w miłej kowieńskiej dolinie Śród tulipanów i narcyzów płynie, U nóg Litwinki kwiat naszych młodzianów, Od róż kraśniejszy i od tulipanów.


                                                                           



29 maja 1829 r. Mickiewicz pośpiesznie wypłynął z Kronsztadtu do Hamburga, by uniknąć odebrania mu paszportu zagranicznego. W Berli­nie uczęszczał na wykłady Hegla. „Czy tobie serce jeszcze bije?" - pytał przyjaciela, oczekując w Weimarze audiencji u Goethego. W Rzymie cho­dził po kościołach, muzeach, galeriach, czuł się wręcz oszołomiony bo­gactwem europejskiej sztuki. Tu dosięgły go wiadomości o wybuchu pows­tania w Polsce i na Litwie. Dość długo wahał się: natychmiast lecieć do „ginących braci", dobijać się do drzwi ministerstwa francuskiego (żeby wysłano broń statkiem do Połągi) czy czekać na tragiczne rozwiązanie. W Dreźnie, w otoczeniu polskich uchodźców, przygnębiony skutkami klęski (z każdej uczestniczącej w powstaniu guberni zesłano po 5000 osób) oraz poczuciem własnej winy, Mickiewicz przeżywa trzeci wzlot twórczego natchnienia, ostatni.
Wiosną 1832 r. w ciągu kilku tygodni napisał III część „Dziadów", dramat-misterium o tragicznych losach ojczyzny, odebranych jako totalna katastrofa jednostki („... cierpię katusze. Patrzę na ojczyznę biedną, / Jak syn na ojca wplecionego w koło, / Czuję cierpienia całego narodu"). Utwór rozpoczęty jeszcze w Kownie opisem pogańskiego rytuału przywoływania zmarłych („Śpiewy zaś obrzędowe (...) są po większej części wiernie, a niekiedy dosłownie z gminnej poezji wzięte" - nieco mistyfikował czytel­ników poeta) kompozycyjnie pozostał nie ukończony. Mimo to sprawia wrażenie monumentalności kościoła gotyckiego dzięki fantastycznemu połączeniu prawdy historycznej ze światem nadprzyrodzonym, „okrutnej walki myśli" z dobrą wolą człowieka, wyrażonej w koncepcji: ojczyzna jest ponad wszystko. Nie ma nieszczęścia większego od jej cierpień, dla niej trzeba żyć i działać (tu umiera Gustaw z jego nieszczęśliwą miłością i rodzi się bojownik Konrad). Owe słowa zapisano węglem w jednej z cel klaszto­ru bazylianów, gdzie rozgrywa się akcja III części „Dziadów". Autentyczna historia aresztowania i uwięzienia wileńskich studentów, przepleciona an­tytezami, mistycznymi wizjami, satyrycznymi portretami katów, zdrajców, konformistów, błyskawiczną zmianą obrazów i intonacji (od patetyczności psalmu do prawie żargonu), wyrasta do panoramicznego obrazu ojczyzny, spływającej krwią w zaciętych walkach o niepodległość. Głos protestu prze­ciw cierpieniom swojego narodu po prometejsku rozlega się do samych niebios: Bóg nie jest ojcem świata, gdy pozostaje głuchy na wołanie mi­lionów. Poeta, swoją twórczością rozpraszający mgłę przyszłości, wska­zujący drogę milionom, w których imieniu przemawia, czuje się na równi z Twórcą Wszechświata („Kręcę gwiazdy moim duchem"). W wizji jed­nego z bohaterów „Dziadów" - księdza Piotra - Mickiewicz umieszcza mesjanistyczne proroctwo: pojawi się wielki człowiek, „namiestnik wol­ności na ziemi", który poprowadzi Polskę ku szczęśliwym przeznaczeniom.
W warunkach nadchodzącej Wiosny Ludów owe proroctwo odebrano ja­ko dyrektywę wzywającą pod broń tysiące ludzi.
Na początku 1834 r. w Paryżu Mickiewicz ukończył swoje największe dzieło - poemat epicki „Pan Tadeusz". Tragiczne napięcie, poczucie kata­strofy, mistycyzm „Dziadów" zostały tu zastąpione przez pełne wdzięku i harmonii wewnętrznej „szkice z natury", namalowane przez pryzmat cu­downych wspomnień dzieciństwa, przeniknięte tęsknotą za ojczyzną. Słowo poetyckie nabrało tu niebywałego artyzmu, opartego na bezgranicznej roz­maitości obrazów realistycznych (drzewa, zwierzęta, ptaki, grzyby litews­kich lasów; litewskie rzeki, jeziora i bagna, których woda „skini się pla­mistą rdzą krwawą"; litewskie niebo w obłokach „przelatujących jak ta­bun rumaków"; litewskie łąki pełne brzęku chrząszczów; szlachta z jej zwy­czajami, sporami sądowymi oraz pojedynkami; historia Litwy - żelazny wilk ze snu Giedymina, konfederacja barska, bitwa przy Ostrej Bramie, obserwatorium uniwersyteckie). Jest to prawdziwa encyklopedia bytu, kul­tury, samouświadomienia historycznego szlachty Wielkiego Księstwa Li­tewskiego, rekwiem liryczne po zanikającej formacji, żegnanej westchnie­niem zachwytu (młody szlachcic opuszcza ukochaną, żeby uczestniczyć w walce o wolność kraju), a jednocześnie - ze zjadliwą ironią (na herbach szlacheckich rozwieszono deski do suszenia sera, szlachcianki pasą stado nie w łapciach, a w trzewikach). Rozpocząwszy poemat w idyllicznej to­nacji „Hermana i Doroty" Goethego Mickiewicz osiągnął dotąd nie znaną poezji polskiej wielowarstwowość narracji - od przedstawienia ideałów kultury wiejskiej (nierozerwalna więź człowieka i ziemi, w finale - zniesie­nie pańszczyzny) do ekstatycznego romantyzowania szlachetnych uczuć. Częsta zmiana dekoracji, nieskończone oracje szlacheckie organicznie się wiążą z pełną głębi poetyckiej przezroczystością fabuły.
W 1832 r. Mickiewicz wydaje „Księgi narodu polskiego i pielgrzymst- wa polskiego" - katechizm polityczny dla emigrantów, w którym w for­mie przypowieści biblijnych wyznacza Polsce za jej cierpienia rolę „mes­jasza narodów" („A trzeciego dnia dusza wróci do ciała, i naród zmart­wychwstanie i uwolni wszystkie ludy Europy z niewoli"). Po wstąpieniu poety do Koła Sprawy Bożej Andrzeja Towiańskiego idea mesjanizmu polskiego nabiera egzaltacji mistycznej: „jak Chrystus śmiercią swoją położył koniec krwawym ofiarom, tak Polska położy koniec wojnom, ofiarom narodów", „spoi znowu narody wolnością", wtedy nastanie Królestwo Niebieskie na ziemi.
W 1839 r. Mickiewicz będąc głową licznej rodziny, z powodu trudnej sytuacji materialnej oraz choroby żony (cierpiała na zaburzenia umysłu) wyjeżdża do Szwajcarii: w College de Lausanne otrzymuje stanowisko pro­fesora literatury łacińskiej. W1840 r. na zaproszenie ministra oświaty Franc­ji obejmuje nowo utworzoną katedrę literatur słowiańskich w College de France. W swoich wykładach sporo uwagi poświęca historii Litwy, jej mi­tologii, językowi „najstarszemu z języków, jakimi mówią na lądzie euro­pejskim", podkreśla, że Litwini „zachowują dotychczas swoje tradycje... swoje zwyczaje", „subtelne wyczucie przyrody", jak również swoje pieśni, wśród których nie znajdziesz żadnej trywialnej bądź też wulgarnej. „Lud ten... jest jednym z tych, które trwają w oczekiwaniu". Unię zaś polsko- litewską ocenia jako wielkie wydarzenie historyczne błogosławione przez Boga: „wielki naród, Litwa, połączył się z Polską, jako mąż z żoną, dwie dusze w jednym ciele".
Wybuch rewolucji 1848 r. ożywił oczekiwania polityczne poety: naro­dy Europy zniweczą imperia, których władza pochodzi nie od Boga, a od szatana. „O wojnę powszechną za wolność ludową / Prosimy Cię, Panie". Spieszy do Rzymu, żeby tu stworzyć Legion Polski, który pod chorągwia­mi z wezwaniem „Za waszą i naszą wolność!" będzie walczył przeciwko Austrii - jednemu z państw zaborczych. Tylko ogólnoeuropejska rewoluc­ja jest w stanie wyzwolić Polskę, niech więc Kościół błogosławi „dzieło wolności" - zwracał się poeta do papieża Piusa IX. Wojna krymska znów wciągnęła go w wir aktywności organizacyjnej: w r. 1855 wyruszył do Turcji, by swoim autorytetem wesprzeć akcję formowania tu legionów pols­kich i kozackich, które razem z oddziałami angielskimi i francuskimi miały wziąć udział w walce z Rosją. Poeta zaraził się cholerą i 26 listopada zmarł w Konstantynopolu. Ciało Mickiewicza zostało przywiezione do Francji, a w r. 1890 zwłoki sprowadzono do Krakowa i pochowano w królewskiej krypcie katedry na Wawelu.
Dzieła Mickiewicza tajnie wwożone na Litwę rozpowszechniano jako proklamacje polityczne. Odegrały one nieocenioną rolę w formowaniu litewskiej literatury narodowej, obdarzając język chat dymnych intonacją heroicznego dramatyzmu, stając się etalonem poetyckich opisów rodzi­mego krajobrazu, przedstawiając całą galerię bohaterów narodowych oraz wydarzeń historycznych. Dla wielu litewskich pisarzy XIX w. autor „Grażyny" i „Konrada Wallenroda" stał się Nauczycielem, przywódcą du­chowym. Również dla inteligentów pochodzenia szlacheckiego, którzy zaczęli pisać po litewsku, czując się mieszańcami „dusz dwóch narodów", „epigonami duszy Adama Mickiewicza" (M. Romer).
Antanas Baranauskas, który w poemacie „Borek oniksztyński" (1858- 1859) wyraźnie zaznaczył kontury widnokręgu poezji litewskiej, recyto­wał na pamięć dziesiątki stron z „Pana Tadeusza". Maironis, twórca pod­staw litewskiej poezji lirycznej („Głosy wiosny", 1895), wymienia utwory Mickiewicza wśród najważniejszych czynników, mających wpływ na uksz­tałtowanie jego zainteresowań poetyckich. W wilię wybuchu powstania 1863 r. na Żmudzi w Szemach, gdzie znalazła przytułek przyszła prekur- sorka litewskiej prozy realistycznej, Żemaite, namiętnie czytano w odpi­sach III część „Dziadów": „Ledwie nie omdlewały czytając, przepisywały całymi kawałami, było to przed samymi „polskimi czasami", mnie jako najmłodszej nawet potrzymać nie pozwolono. Czytałam po kryjomu w świetle księżyca" - później pisała Żemaite w autobiografii. We dworze powodziańskim, gdzie jako nauczycielka domowa pracowała inna pisarka litewska, Maria Pećkauskaite, stało popiersie Mickiewicza, a znaczną część biblioteki domowej stanowił)' dzieła Mickiewicza, Kraszewskiego, Kon­dratowicza. Jonas Basanavićius, założyciel gazety „Zorza" („Aušra", 1883), jeszcze będąc uczniem Wiele razy przeczytał „Konrada Wallenroda". Sta- sys Matulaitis, socjaldemokrata, prekursor litewskiej krytyki pozytywis­tycznej, pisał wspominając lata studiów na Uniwersytecie Moskiewskim (1886-1891): „Ogromny wpływ na nas, Litwinów... wywierały rozpows­zechniane między nami utwory poetyckie polskiego pisarza Mickiewicza: „Konrad Wallenrod", „Grażyna" i in. Dużo urywków znaliśmy na pamięć, często je recytując". Utwory Mickiewicza miał w swojej bibliotece malarz i kompozytor Mikalojus Konstantinas Čiurlionis. Juozas Tumas-Vaižgan- tas mówił: „Lubię, uwielbiam nawet naszego Mickiewicza. Odczuwam po prostu fizyczny ból, gdy czytam jego tłumaczenia".
Litewski ruch narodowy, który przedstawił program odseparowania się od tradycji unijnej, czerpał z wileńskiej szkoły romantycznej poczucie godności narodowej, a zarazem z nią polemizował, upatrując w niej poważną przeszkodę (zarówno psychologiczną, jak też kulturową) dla samo­dzielnego rozwoju literatury litewskiej. Na marginesie broszury „Kim był Mickiewicz?", pochodzącej z końca XIX w., znajdujemy notatkę (być może pisaną ręką Vincasa Kudirki): „Według nas - prawdziwych Litwinów - poj­mujących swoje zróżnicowanie etnograficzne wobec Polaków, dla nas więc Mickiewicz z jego niesłusznym proroctwem o rychłym „finis" naszego narodu (które na szczęście nie spełniło się wbrew oczekiwaniom poety) jest geniuszem obcym i obojętnym i nie zasługuje na większą uwagę. Mic­kiewicz Litwy nie uznał, Litwa zostawia go Polakom". Jeszcze ostrzej swoje odosobnienie od Mickiewicza (już za czasów Litwy niepodległej) sfor­mułował Faustas Kirša: „A. Mickiewicz, którego jeszcze wielu by chciało wpisać do literatury litewskiej, nie dostrzegł tragedii litewskiego narodu, nie zatrzymał poetyckiego spojrzenia na ujarzmionej, lecz pełnej miłości wsi, nie zauważył odrodzenia narodowego, poszedł zaś w kierunku najłat­wiejszym - z polskimi księżmi, panami, hrabiami oraz książętami".


                                                                             


Owa polemika nie oziębiła jednak sympatii literatury litewskiej dla założyciela wileńskiej szkoły romantycznej. Vincas Krėvė, prowadzący na Uniwersytecie Kowieńskim kurs specjalny o twórczości Mickiewicza (1938 r.), z natchnieniem recytował na pamięć mnóstwo urywków z jego ut­worów. Kazys Boruta, poeta awangardy rewolucyjnej, uwięziony w Kow­nie w 1933 r., prosił o przysłanie mu dzieł Mickiewicza po polsku i czytał je ze słownikiem. Salomėja Nėris, poetka liryczna, pisała w 1939 r. po odwiedzeniu Nowogródka i jeziora Świteź: „Jak tu pięknie, niezrównanie, nie potrafię tego opisać. Wszędzie spotykam Wielkiego Poetę, oddycham jego duchem". Filozof Stasys Šalkauskis twierdził, że etniczne podstawy twórczości Mickiewicza są litewskie, mając na myśli nostalgię poety, jego przywiązanie do przyrody, „wyczucie rytmu kosmicznego". Juozapas Albinas Herbačiauskas głosił, że „charakter i usposobienie Mickiewicza, duch jego twórczości bliższe są nam, niż Polakom" i że „twórczość Mickiewicza stanowi źródło naszej idei narodowej".
Żaden inny poeta obcojęzyczny na Litwie nie miał takiej liczby tłumaczy (ponad 50), jedynie utwory Mickiewicza tak często tłumaczono powtórnie. Pierwszych przekładów na język litewski dokonał Ludvikas Adomas Jucevičius w 1937 r. („Świtezianka", „Trzech Budrysów", urywki IV cz. „Dziadów"). W zeszytach Valerijonasa Ažukalnisa-Zagurskisa datowanych na 1848 r. znajdujemy tłumaczenia urywków z „Konrada Wallenroda" (pieśń o Wilii), początku „Pana Tadeusza", a także jednej ballady - „Powrót taty". Jeszcze w końcu XIX w. aż trzy razy tłumaczono cały tekst „Konrada Wal­lenroda": przekładali go Mikołajus Godlewskis (ok. 1860 r., w druku się nie ukazał), Jonas Žilius-Jonila (1889), Stanislovas Dagilis (1891). Popularna pieśń o Wilii z tego poematu doczekała się aż trzynastu tłumaczy, wśród których byli Maironis i Vincas Kudirka. W 1893 r. w „Jedności Litwinów" („Vienybe lietuvininką") ukazała się „Grażyna" w przekładzie Žiliusa-Jonily, a w 1899 r. w „Dzwonie" („Varpas") Kudirka opublikował po litewsku duży urywek III cz. „Dziadów". W r. 1909 ukazał się tom „Sonetów kryms­kich", przetłumaczonych przez Motiejusa Gustaitisa. Aż dwa przekłady „Pa­na Tadeusza" (Konstantinasa Šakenisa i Antanasa Valaitisa) ukazały się w 1924 r. Za czasów sowieckich na nowo przetłumaczono wszystkie podsta­wowe utwory Mickiewicza - „Konrada Wallenroda" i „Sonety krymskie" (tłum. Vincas Mykolaitis-Putinas), „Dziady" (tłum. Justinas Marcinkevičius), „Grażynę" (tłum. Vytautas Sirijos Gira i Justinas Marcinkevičius). Ostatnie­go dzieła V Mykolaitisa-Putinasa - tłumaczenia siedmiu ksiąg „Pana Tadeus­za", wspaniale przekazującego duch poetycki oraz plastyczność obrazów ory­ginału - dokończył utalentowany poeta i tłumacz Justinas Marcinkevičius. Dokonany przez niego przekład „Dziadów" uznano za jeden z najlepszych wzorów przekładu poetyckiego na Litwie. W latach 1975-78 ukazało się w druku trzytomowe litewskie wydanie „Dzieł" Mickiewicza, odpowiadające wymogom współczesnego stanu translatoryki poetyckiej.
Główne tematy literatury litewskiej - dzieje ojczyzny, jej piękno, zobo­wiązująca miłość do niej - przybierające za czasów sowieckich akcent od­porności duchowej, jak również żywotność tradycji romantycznej (dramat poetycki), bez żadnej wątpliwości sięgają korzeniami twórczości Mickiewi­cza. „Nie sposób ocenić do końca rolę Adama Mickiewicza, jego wpływ na naszą literaturę, nawet więcej - na mentalność litewską, na charakter naro­dowy. Do dnia dzisiejszego nie mamy prozaika ani poety, który by zrobił dla Litwy tak dużo, jak Mickiewicz" - mówił poeta Justinas Marcinkevičius.


Z języka litewskiego na polski przetłumaczyła Wiktoria Ušinskienė
­






czwartek, 17 października 2013

M.K. ČIURLIONIS d.3 (twórczość).

MUZYKA:

Las
Morze

MALUNKI:
                                                              Pasaulio sutvėrimas
                                               z cyklu "Stworzenie Świata" (13 rysunków)

                                                                                 III


                                                                                 IX


                                                                                XI


                                                                               XII


Pasaka (Bajka - tryptyk)
II


poniedziałek, 14 października 2013

M.K. ČIURLIONIS d.2



"Chciałbym ułożyć symfonie z fal szumiących,
z tajemniczej mowy stuletniej puszczy,
z mrugających gwiazd, z naszych piosenek
i bezgranicznej mojej tęsknoty"
(z listu do Zofii Kymantaitė Petersburg 19 listopada 1908 r.)

Mikolajus Konstantinas Čiurlionis (1875-1911) - jedna z litewskich osobowości: malarz-nowator, przedstawiciel symbolizmu i modernizmu, kompozytor - założyciel (ojciec) litewskiej profesjonalnej muzyki, pierwszy litewski kompozytor symfonii i kameralnej muzyki, aktywny członek społeczny - działacz na rzecz odrodzenia litewskiej kultury, jeden z organizatorów pierwszych wystaw litewskiej sztuki. Sztuka M.K. Čiurlionisa zawiera (ma w sobie) w sobie  najważniejsze  w XIX i XX wieku europejskie tendencje w sztuce. Na nią zlewały się symbolizm, romantyzm, secesja i abstrakcja. Sztuka M.K. Čiurlionisa to harmonia kosmopolityzmu i litewskiego ludyzmu (litewskej tradycji). Rozmaite zjawiska i idee artysty są bardzo subtelnie połączone. Wyrosły one przede wszystkim z : Pisma Świętego, indyjskich, egipskich mitów, pism mądrościowych, tych kompozycji, które połączył z nauką , modernistycznymi ruchami społecznymi, osobistymi przeżyciami, litewską przyrodą, folklorem i historią. Dlatego patrzymy na tą sztukę, która przekazuje harmonię myśli i formy, ludowość, sztukę zadziwiającą swoim stylem, przemawiającą przenośniami i symbolami.
Sztuka M.K. Čiurlionisa jest genialna i inspirująca. Przez swoje dzieła artysta potrafi przekazać to co ważne, bliskie i drogie każdemu Litwinowi. Dlatego miejsce Čiurlionisa w litewskiej, i nie tylko, kulturze i historii jest wymowne. Według francuskiego pisarza Romana Rollanda:
"M.K. Čiurlionis jest Krzysztofem Kolumbem nowego duchowego kontynentu."

Narodowe Muzeum Sztuki w Kownie

sobota, 12 października 2013

Święty Kazimierz - Patron Polski i Litwy.






źródła polskie:

ŚW. KAZIMIERZ, królewicz
Urodził się w Krakowie 3 października 1458 roku. Był synem króla Kazimierza IV Jagiellończyka, a wnukiem zwycięzcy spod Grunwaldu - Władysława Jagiełły. Przez wiele lat wychowawca młodych Jagiellonów był ks. Jan Długosz, wielki historyk dziejów ojczystych. Cenił on Kazimierza najbardziej ze wszystkich synów królewskich, a gdy królewiczowi zaproponowano tron węgierski (1471), był zdania, że należy go zatrzymać dla Polski. Miał wrodzone poczucie sprawiedliwości i umiłowania prawdy. Cieszył się sympatią współczesnych, tak że po jego śmierci mówiono: „Powinien albo się nie narodzić, albo pozostać wiecznym” (Kallimach). W życiu religijnym pielęgnował nabożeństwo do Matki Najświętszej. Wiele czasu poświęcał modlitwie, a wcześnie rano szedł do kościoła adorować Najświętszy Sakrament. Widywano go nawet klęczącego przed zamkniętymi drzwiami świątyni.
Wspomnienie liturgiczne: 4 marca 

                                                   










źródła litewskie:
Šv. Kazimieras gimė 1458 m. Iš pradžių jis dalyvavo politikos gyvenime ir, teturėdamas vos 13 metų, buvo net kandidatas į Vengrijos sostą. 1471 m. tėvas jį buvo išsiuntęs į Vengriją sosto užimti, bet žygis pasibaigė nelaimingai, ir Kazimieras grįžo tuščiomis. Paaugęs jis visiškai pasitraukė nuo užsienio politikos. Atsidavęs maldoms, jis tik rėmė katalikų Bažnyčią. Buvo labai maldingas ir didelis asketas. 1479 m. atvyko į Vilnių, kur išbuvo iki pat mirties. Mirė 1484 m. Po jo mirties tėvas pradėjo statyti prie katedros koplyčią, kur turėjo būti palaidotas jo kūnas; tačiau koplyčią baigė statyti tik jo brolis Zigmantas. 1521 m. Kazimieras buvo paskelbtas palaimintuoju, o 1602 m. — šventuoju.


Święty Kazimierz - urodził się w 1458 roku. Początkowo zajmował się życiem politycznym i mając 13 lat, był nawet kandydatem  do węgierskiego tronu. W 1471 roku ojciec wysłał Go na Węgry, by osiadł tam na tronie, lecz podróż zakończyła się nieszczęśliwie i Kazimierz wrócił z pustymi rękami. Gdy dorósł zupełnie odsunął się od polityki zagranicznej. Oddał się modlitwie i popierał tylko Kościół katolicki.  Był bardzo wierzącym, wielkim ascetą. W 1479 roku przyjechał do Wilna, gdzie przebywał aż do śmierci. Umarł w  1484 roku. Po Jego śmierci ojciec rozpoczął budować przy Katedrze kaplicę, gdzie miało być pochowane Jego ciało; jednakże kaplicę ukończył budować dopiero jego brat Zygmunt. W 1521 roku Kazimierz był ogłoszony Błogosławionym, a w 1602 roku - Świętym.






                                               


Šv. Kazimieras prie bažnyčios durų. Žmonės rytą pastebi šv. Kazimierą besimeldžiantį dar prie uždarų bažnyčios durų. (Vičulkovskio paveikslas).
                                                           
                                                     


Wnętrze kaplicy Świętego Kazimierza w wileńskiej Katedrze:

                                                     
         




Zaczerpnięte z:
1.) stronka internetowa Parafii MBB na Łazarzu
2.) pozostałe zdjęcia własne
3.) "Lietuvos istorija" Red. A. Szapoka Kaunas 1936 rok
                                                


poniedziałek, 7 października 2013

M.K. ČIURLIONIS









M.K. Čiurlionis ir muzika


Garsus lietuvių dailininkas ir kompozitorius Mikalojus Konstantinas ČIURLIONIS gimė 1875 metų rugsėjo 22 dieną vargonininko šeimoje, gražioje dainingoje Lietuvōs dalyje – Dzũkijoje. Šeima buvo gausi, darni, čia nuo ryto iki vakaro skambėdavo muzika. Visi vaikai namie skambindavo pianinu, motina iš vaikystės mokėjo daug gražių dzũkiškų dainų ir dažnai jas dainuodavo. Ji mokėjo ir daug pasakų, ilgais žiemos vakarais mėgdavo sekti jas vaikams. Tėvas taip pat pasakodavo įvairiausius nuotykius, o kai baigdavo, sėsdavo prie pianino. Visas šeimos gyvenimas buvo pilnas muzikos. Konstantinas jau penkerių metų mokėjo skambinti pianinu,
mėgdavo klausytis vargonų.
Čiurlionių šeima gyveno Drùskininkuose. Čia praėjo Konstantino vaikystė, gražiausios dienos. Ir
vėliau Drùskininkuose M.K. Čiurlionis mėgdavo leisti atostogas. Jis dažnai vaikšciodavo prie Nēmuno, po miškus, tapydavo gamtoje. M. K. Čiurlionio meilę tėviskei galime matyti jo paveiksluose, girdėti, jo muzikoje.

M.K. ČIURLIONIS i muzyka


Znany litewski malarz i kompozytor Mikalojus Konstantinas ČIURLIONIS urodził się 22 września 1875 roku w rodzinie organisty w pięknej, śpiewającej części Litwy – Dzukiji. Rodzina była liczna, zgrana, tutaj od rana do wieczora brzmiała muzyka. Wszystkie dzieci w rodzinie grały na pianinie, matka już od dziecka uczyła je pięknych dzukijskich pieśni i często im je śpiewała. Ona znała dużo bajek, w długie zimowe wieczory lubiła opowiadać je dzieciom. Ojciec tak samo opowiadał przeróżne zdarzenia, a kiedy skończył siadał do pianina. Całe rodzinne życie było pełne muzyki. Konstantinas już w wieku pięciu lat umiał grać na pianinie, lubił słuchać organów.
Rodzina ČIURLIONISÓW żyła w Druskiennikach. Tutaj spędził Konstantinas dzieciństwo, najpiękniejsze swoje dni. I później w Druskiennikach M.K. ČIURLIONIS lubił spędzać wakacje. On często spacerował po brzegach Niemna, po lesie, malował z natury. M.K. ČIURLIONISA miłość do ojczyzny możemy podziwiać na jego obrazach, słuchać w jego muzyce.

WILNO

Rossa








KOWNO

















Tablica naszego Wieszcza















Opracowane na podstawie:
1.) Meilutė RAMONIENė i Loreta VILKIENė "Po truputį - podręcznik do nauki litewskiego języka dla początkujących "

Baltos Lankos LITHUANIA 1998
 2.) własnych zdjęć

piątek, 6 września 2013

Najważniejsze daty z historii Litwy

Najważniejsze daty z historii Litwy



1009 Pierwsza wzmianka o Litwie w źrodłach pisanych – w niemieckich „Rocznikach
kwedlinburskich”

Około 1235 Zjednoczenie ziem litewskich przez Mendoga – jednego ze „starszych” książąt Litwy

1251 Chrzest Mendoga

1253 Koronacja Mendoga – pierwszego (i jedynego) krola Litwy z woli papieża Innocentego IV

1385 Unia w Krewie, na mocy ktorej została zawarta unia personalna między Litwą a Polską

1387 Chrzest ostatniego pogańskiego państwa w Europie – etnicznej części Litwy i wlanie się w przestrzeń cywilizacji łacińskiej chrześcijańskiej Europy

1392–1430 Za rządow wielkiego księcia Witolda Wielkie Księstwo Litewskie osiąga szczyt swojej potęgi i największy zasięg terytorialny – od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego

1410 Bitwa pod Grunwaldem – zwycięstwo zjednoczonych sił polskich i litewskich nad wojskami Zakonu Krzyżackiego

1529, 1566, 1588 Przygotowanie i wydanie trzech redakcji nowoczesnych zbiorow praw – Statutow Litewskich

1547 Pierwsza książka litewska – „Katechizm” Martynasa Mažvydasa, wydana w Krolewcu (w owczesnych Prusach Wschodnich)

1569 Zawarcie unii lubelskiej, na mocy ktorej powstało wspolne państwo polsko-litewskie

1579 Założenie akademii jezuitow (uniwersytetu) w Wilnie

Poł. XVII w. Wyczerpujące wojny z Moskwą i Szwecją, ktore doprowadziły do katastrofy wojskowej i demograficznej, gdy w wyniku chorob, epidemii i działań wojennych wyginęło ponad 40% mieszkańcow Litwy

1772, 1793, 1795 Trzy rozbiory Rzeczpospolitej Obojga Narodow, ktore doprowadziły do zniszczenia Wielkiego Księstwa Litewskiego

1795–1915 Litwa pod zaborem rosyjskim

1831, 1863 Powstania patriotow Litwy i Polski przeciwko Rosji carskiej, po ktorych nastąpiły okrutne represje i zesłania

1864–1904 Zakaz drukow litewskich czcionką łacińską

2 poł. XIX w. Odrodzenie narodowe Litwinow i tworzenie się nowoczesnego narodu litewskiego

1905 Wielki Sejm Wileński, na ktorym przedstawiciele rożnych nurtow i partii politycznych wysunęli ideę autonomii Litwy

1914–1918 I wojna światowa i okupacja Litwy przez wojska kajzerowskich Niemiec

16 02 1918 Utworzenie niepodległego państwa litewskiego

1918–1940 Niepodległa Republika Litewska z tymczasową stolicą w Kownie

15 06 1940 Pierwsza okupacja Litwy przez Związek Sowiecki

22-28 06 1941 Powstanie litewskich patriotow przeciwko Związkowi Sowieckiemu

1941–1944 Okupacja Litwy przez Niemcy hitlerowskie

1944–1990 Druga okupacja Litwy przez Związek Sowiecki

11 03 1990 Odrodzenie niepodległego państwa litewskiego

2004 Litwa została członkiem NATO i Unii Europejskiej

zaczerpnięte z : Litwa: kultura i historia (wystawa edukacyyna poświęcona jubileuszowi Tysiąclecia Litwy) Wilno 2009 r.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Stasys RAŠTIKIS (buvęs Lietuvos kariuomenės vadas)


                     Tytułem wstępu, dziś właśnie mija kolejna rocznica Bitwy pod Grunwaldem (lit. Žalgirio mūšis), chciałem tak od siebie zaznaczyć wspólny wpływ na przebieg historii. Krótko mówiąc polsko - litewski wkład. Wybrałem tekst współczesny w którym znajdziecie, niejednokrotnie, temu podobne wydarzenia, osoby... Jeśli, Drogi czytelniku, zaciekawisz się tym tekstem, przeczytaj również , tego samego autora, niżej przetłumaczony o internowaniu polskich żołnierzy na Litwie, z serca dziękujemy, a zatem co opowiesz na Wawelu, gdy posłyszysz szept, samego Władysława Jagiełły. Na pewno: ,,wybacz mi Brunchildo..."
(zdjęcia - niezwykle ciekawe - z NAC-u, tłumaczenie: Nerki i moje)

Stasys RAŠTIKIS (buvęs Lietuvos kariuomenės vadas) ,,Kovose dėl Lietuvos" (,,Walka o Litwę") wspomnienia wojenne wydawnictwo Lituanus 1956 r. ISBN 5-89957-005-9

I część str. 569 rozdz. p.t. ,,Kelionė į Varšuvą" (,,Podróż do Warszawy")

Motto: ,,Daug senų lietuvių - lenkų unijos sentimentų."

Tylko co wróciłem z Berlina, zaraz poprzez przedstawiciela WP w Kownie gen. szt. płk MITKIEWICZA - ŻÓŁTKA

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86429/6d9bec066c5de542b85d6a936f5c8110/

zostałem zaproszony na życzenie dowódcy głównego WP Marszałka Edwarda RYDZA - ŚMIGŁEGO

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/64292/99990696038bffc6fbd551d5c847bf7f/

do odwiedzenia Warszawy. Jasne, że sam nie mogłem przyjąć takiego zaproszenia, ponieważ było ono polityczne i w tamtych latach bardzo delikatne. Miałem sprawę z naszymi politykami i dyplomatami, to jest z prezydenturą i ministrem spraw zagranicznych. Ważne było żeby przyjąć zaproszenie i jechać. Główne zadanie to : nakreślić neutralność Litwy, zwłaszcza po wizycie litewskiego dowódcy wojska w Berlinie. W podróż do Warszawy i z powrotem wprowadzili mnie głównodowodzący II oddziałem sztabu gen. szt. pułkownik K. DULKSNYS, przedstawiciel WP na Litwie gen. szt. pułkownik MITKIEWICZ - ŻÓŁTEK i adiutant dowódcy wojska gen. szt. major GUCEVIČIUS. Następnie do nich dołączył jeszcze przedstawiciel litewskiego wojska w Polsce gen. szt. pułkownik A. VALUŠIS.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86572/6d9bec066c5de542b85d6a936f5c8110/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86574:1/6d9bec066c5de542b85d6a936f5c8110/

Do Lentvario dojechaliśmy litewskim wagonem. Tam na stacji przesiedliśmy się do specjalnego, polskiego wagonu - salonu.
Polskie gazety rozpoczęły wielką propagandę o mojej podróży, czyniąc z niej jakąś wielką polityczną sensację. Tym razem to była tylko oficjalna wizyta. Jakiś tajnych rozkazów w Warszawie nie miałem. Nie było też żadnych przygotowanych rozkazów wojskowych czy umów między Litwą a Polską. A prasa polska i zagraniczna snuła sensacyjne wiadomości. Dlatego przed odjazdem byłem zmuszony zwrócić uwagę przedstawicielstwu Polski w Kownie a także przez nasze ministerstwo spraw zagranicznych prosiłem o sporządzenie wiadomości, żeby polska prasa zmniejszyła swoją akcję poświęconą mojej podróży i mniej pisała o niej. Częściowo wywarło to wpływ, lecz nie całkiem. Szybko wszystkie dzienniki w Warszawie i inne gazety w Polsce drukowały więcej kolumn o Litwie i naszym wojsku, zamieściły całą moją biografię, moje fotografie, nawet wiersze.
8 maja, wcześnie rano na dworcu w Warszawie odbyło się uroczyste powitanie. Peron był ozdobiony polskimi i litewskimi flagami, wieńcami i dywanami. Na peronie była ustawiona kompania honorowa z wojskową orkiestrą, odegrano litewski hymn. Powitał mnie Marszałek RYDZ - ŚMIGŁY, minister wojska gen. KASPRZYCKI


http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/88137/749c047f30016ed4f46359336001460f/

, dowódca sztabu WP gen. STACHIEWICZ, przedstawiciel Litwy w Polsce dr ŠAULYS

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86440/6d9bec066c5de542b85d6a936f5c8110/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86455/6d9bec066c5de542b85d6a936f5c8110/

, wielu polskich generałów i inni.

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78047/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78049/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78050/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

Przed stacją spotkały mnie jakieś owacje.

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78048/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

Moim życzeniem było zwiedzić piękne centrum miasta, ponadto i nieduże dworki, przy których cały czas stali na warcie polscy żołnierze, same dworki i brama były ozdobione litewskim flagami.
Pierwszą oficjalną wizytę złożyłem Marszałkowi RYDZOWI - ŚMIGŁEMU w jego sztabie. Tutaj oświadczył mi , że Prezydent RP wręczy mi order Polonia Restituta I stopnia. Order był przyznany i innym litewskim żołnierzom, którzy ze mną przyjechali. Wiadomość , że takie ordery mogą być nam przyznane, znaliśmy już wcześniej od dr ŠAULYS`A - litewskiego przedstawiciela w Warszawie. Wiedzieliśmy od niego, że nie wolno nam odmówić i że mamy ordery przyjąć. Po zmianach w podróży wg harmonogramu, zapytałem Marszałka RYDZA - ŚMIGŁEGO o układy Polski z Niemcami. Odpowiedział , że Polacy nie mogą zgodzić się na żądania Niemców i nie mogą niemcom ustąpić. Zapytałem czy to nie wywoła wojny, która wkrótce przyjdzie. Odpowiedział , że może i tak będzie, lecz Polakom nie trzeba innych wyjść i że wszyscy Polacy są gotowi. Z dalszej rozmowy zrozumiałem, że Polacy naprawdę spodziewają się niemieckiego napadu i odpowiedzą wojną. Krótko rozmawialiśmy o wielkiej niemieckiej paradzie wojskowej w Berlinie, którą dane mi było widzieć. RYDZ - ŚMIGŁY podkreślił, że niemiecka wojna przeciwko Polsce grozi także i Litwie. Zgodziłem się z tym, jednakże zrozumiałem, że litewskie dowództwo nie może zmieniać już postanowionych uzgodnień politycznych Litwy o neutralności i jest zdecydowane bronić tej neutralności wszystkimi środkami.

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78131/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

Wizyta u ministra wojska gen. KASPRZYCKIEGO była dosyć krótka, oficjalna i sucha. Sam minister okazał się trochę wyniosły i nie za dużo gadaliśmy, a i mnie nie trzeba było dużo rozmawiać.
Dowódca generalny Sztabu gen. STACHIEWICZ w przeciągu mojej wizyty wyrażał wielką troskę nie tylko o to co robię, ale i Niemcy i po części o Związek Radziecki, które to Polskę szczególnie obchodziły - co tam się dzieje. Dla Polski nadchodziły bardzo ciężkie dni. Z jego słów można było wywnioskować, że był on a może i całe dowództwo wojskowe, a także rząd tym przejęty - nie wszystko mogli spełnić jeżeli chodzi o rządowe, zagraniczne potrzeby polityczne. Dowódca sztabu był bardzo spokojnym żołnierzem, który widać bardzo dobrze rozumie zagrożenie i niebezpieczeństwo dla swojej Ojczyzny i bardzo Jej pilnuje. W czasie rozmowy z nim nie padały żadne frazesy, była ona konkretna, ponieważ przez cały czas rozmawialiśmy o bardzo poważnych rzeczach. Oprócz tego byłem pytany, czy nie domyślam się, że wybuchnie wojna między Polską a Niemcami, niemcy spróbują wykorzystać terytorium Litwy, że ponadto mogą napaść na polskie wojsko prawym skrzydłem. Odpowiedziałem, że nie wydaje mi się, żeby Niemcy chcieli i tym razem wplątać jeszcze i Litwę, ponieważ na taki niemiecki, wojskowy przemarsz Litwa ma tylko jedną odpowiedź - obrona.
W czasie wizyty u ministra spraw zagranicznych BECKA


http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/115883/91ff46dd60dd9a52eee2c74f9c9b7ec0/

odprowadził mnie przedstawiciel Litwy w Warszawie dr ŠAULYS. Ta wizyta była nieprzyjemna. Taka wyniosłość, takie zadufanie, taka ignorancja wszystkich innych i takie wyobrażenie o sobie. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. To nieporządne ,,ja" wyrywało się panu BECKOWI nie tylko wtedy kiedy mówiono o innych np. zamiast powiedzieć: ,,Tak albo tak zrobi polski rząd" ciągle mówił: ,,Ja tak uważam, ja tak zrobiłem, ja tak zrobię" itd. BECK odczytał mi wykład o Polsce lecz rzeczywiście opowiedział swoje własne poglądy na politykę zagraniczną i przez całą wizytę nie pozwolił mi rzec ani jednego słowa.
Przewodniczący Rady Ministrów gen. dyw. dr SŁAWOJ SKŁADKOWSKI przyjął mnie bardzo serdecznie

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/59230/b9382f99ce5249a28db9769b7f94de0c/

i przede wszystkim po prostu, bez jakichś pyszności czy przyrostu dumy. Więcej uwagi zwracał na rozwój wewnętrzny gospodarki, by lepsze było życie. Bardzo dodatnio, nawet z prawdziwą dozą zazdrości wypowiadał się o reformie ziemskiej na Litwie i ubolewał, że te sprawy w Polsce nie tylko źle idą, lecz są wprost niemożliwe do zrobienia, choć on sam jakoby był stronnikiem reform ziemi. Jemu, jak lekarzowi istotne były troski o sprawy swej Ojczyzny, które wg niego na Litwie są lepiej urządzone. Wspomnienie dotyczyło także groźby niemieckiej nawały. Generał skarżył się na ilość spraw, mnogość pracy i brak czasu.
Po tej wizycie, o godzinie 12, odbyło się uroczyste złożenie wieńca przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Ta ceremonia była bardzo uroczysta. Na uroczystości była ustawiona w szeregu kompania honorowa z wojskowym sztandarem, wojskową orkiestrą i fanfarami. W uroczystościach uczestniczył dr ŠAULYS, szef sztabu generalnego, szef Warszawskiego Okręgu Wojskowego, kilku innych generałów, wielu polskich żołnierzy i wszyscy moi współtowarzysze. Położyłem wieniec i wpisałem sie do księgi honorowej, kompania przeszła w uroczystym marszu, oddając szacunek nie Nieznanym Żołnierzom, lecz mnie.

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78054/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78052/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78108/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78053/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

Czułem się tak dziwnie, choć jak u nas. Na Litwie takie przypadki zawsze wyglądają tak, że honory oddawane są nie Gościowi, choćby był i najważniejszy np. nie samemu Prezydentowi Republiki, lecz Nieznanym Żołnierzom. I dlatego u nas wyglądało to uroczyściej i robiło głębokie wrażenie. Dzień był słoneczny i bardzo gorący, jeden młody żołnierz z fanfarami nie wytrzymał długiego stania w szeregu i zemdlony runął, krwawiąc swoją twarz o asfalt. Szybko dotarł sanitariusz i odprowadził go. Poprosiłem gen. STACHIEWICZA, żeby w moim imieniu przekazał poszkodowanemu żołnierzowi pochwałę jego karności i zarazem moje współczucie, że spadło na niego nieszczęście słonecznego porażenia. Na placu Marszałka PIŁSUDSKIEGO

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/169148:1/554cd153c440e8f3b649191b4481ea19/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/168089:1/554cd153c440e8f3b649191b4481ea19/

przez cały czas stał olbrzymi tłum ludzi. Kiedy jechaliśmy samochodem, tłum wznosił owacje, słyszałem hasła:
,,Niech żyje Litwa !"
,,Niech żyje generał Rasztikis !"
Niektóre hasła były na mój temat:
,,Jaki mały !"
Te uwagi nijak nie dziwiły mnie. Wiedziałem , iż bardzo wielu Polaków patrzy na Litwę starymi, polskich Romantyków, oczami i że bardzo są oczarowani widokiem Adama MICKIEWICZA i Henryka SIENKIEWICZA na Litwę i jej mieszkańców. A już wszyscy, którzy czytaja głoski pięknej SIENKIEWICZA trylogii ,,Ogniem i mieczem" (,,Ugnimi ir kalaviju") wiedzą, że charakterystyczny tam obraz Litwina to Podbipięta (Pamuštpentis): olbrzym, siłacz, śmiałek. Tylko taki litewski obraz najczęściej gościł w polskich wyobrażeniach. Wszyscy Litwini mają być tylko olbrzymami i jeśli Litwin nie olbrzym to jemu i jest ,,taki mały!" (toks mažas). Całe uroczystości były fotografowane i filmowane. Później ten film, całkiem pięknie nakręcony, był pokazywany i na Litwie.
Po wszystkich wizytach byłem przyjęty na audiencję u Prezydenta Republiki Polskiej. Audiencja odbyła się na polskim zamku królewskim. Witał mnie nie tylko oddział honorowy, byłem witany także wojskowymi fanfarami i marszem w samym zamku na schodach. Jechałem tam dotychczas ze swoimi doradcami wojskowymi, teraz pozostali oni u adiutantów Prezydenta, a na audiencji byłem przyjęty tylko sam. Prezydentowi asystował Marszałek RYDZ - ŚMIGŁY.

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78130/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78131/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

Tematy dotykały tylko spraw polowania, niczego więcej. To była ulubiona zabawa Prezydenta Rzeczypospolitej dr Ignacego MOŚCICKIEGO. Prezydent prosił mnie bym został na śniadaniu. Później przy sali jadalnej, w jednym małym pokoju byłem przedstawiony Pani Prezydentowej, która pochodziła z Litwy.

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78113/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

Gości było kilkudziesięciu. Byłem posadzony obok Prezydenta. Po drugiej mojej stronie siedziała jakaś stara grafinii, która bardzo romantycznie była nastawiona na temat Litwy, była zarażona sentymentami MICKIEWICZA i SIENKIEWICZA do Litwy i marzyła o nowej polsko - litewskiej unii. Podczas śniadania nie było żadnych oficjalnych przemówień ani toastów. Po śniadaniu Prezydent zaprosił mnie znowu do swojego gabinetu na kawę, gdzie wspólnie, przy stole, siedzieliśmy z Prezydentem MOŚCICKIM, Marszałkiem RYDZEM - ŚMIGŁYM, gen. KASPRZYCKIM, dr ŠAULYS`EM, ministrem BECKIEM, marszałkiem polskiego Sejmu i innymi. Rozmowa teraz więcej skupiała się na stosunkach polsko - niemieckich.

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78128/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/78126/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

Po poczęstunku była nam pokazana rezydencja Prezydenta Rzeczypospolitej - były zamek polskich królów. Objaśniał nam go jeden z profesorów, zamek był stary, jednakże bardzo ładnie odnowiony i prawdziwie wart uwagi artysty i historyka.
Pod wieczór minister spraw zagranicznych w swoim reprezentacyjnym mieszkaniu przygotował intymną herbatkę, w której brało udział tylko kilka osób - min. BECK, dr ŠAULYS, jeden polski generał i ja. W pokoju , gabinecie min. BECKA wpadł mi zwłaszcza w oko pewien stolik, na którym stały w szklanej oprawie zdjęcia rozmaitych europejskich polityków. To była prawdziwie wielka kolekcja fotografii ludzi z tych lat, którzy byli bardzo wówczas znani w świecie. wszystkie te portrety były z dedykacją dla BECKA. Na samym przodzie był postawiony portret Hitlera z jego odręcznym podpisem. BECK ze mną w ogóle nie rozmawiał. Był on zajęty rozmową z dr ŠAULYS`EM. Herbata trwała nie długo. Podczas tej rozmowy z innymi nie usłyszałem żadnych ciekawych tematów.
Wieczorem litewski dyplomata dr ŠAULYS zorganizował poczęstunek w jednej z reprezentacyjnych warszawskich restauracji. Brali w nim udział polscy generałowie i wyżsi przedstawiciele ministerstwa spraw zagranicznych. Przy stole wypadło mi siedzieć z wiceministrem spraw zagranicznych. W tym miejscu przyszło więcej porozmawiać o Wilnie i Litwinach z wileńskiego rejonu. Opowiadałem o ciężkiej sytuacji Litwinów wileńskich, nic nie ukrywałem i wszystko wprost mówiłem, nie dyplomatycznie, lecz językiem wojskowym. Mojemu sąsiadowi i może przykro było to słyszeć, lecz musiał tego wysłuchać. On sam winił za to byłego wileńskiego wojewodę BOCIAŃSKIEGO , który nie słuchał co warszawskie ministerstwo spraw zagranicznych mu mówiło i narobił politycznych błędów. Lecz teraz BOCIAŃSKI był już odprawiony spośród Litwinów wileńskich których stan robi się coraz lepszy a będzie jeszcze lepiej. Muszę powiedzieć, że przed moją wizytą w Polsce, Polacy na prawdę odwołali kilka zabronionych z praw litewskich Wilniuków. Sądził on, że na bardzo trudne kwestie dotyczące spraw wileńskich można znaleźć jakieś kompromisy i w końcu i Litwinom i Polakom przyjdzie się dogadać. To była jedna z ciekawszych, politycznych rozmów przez cały mój pobyt w Polsce. W wileńskim rejonie ciężki stan wileńskich Litwinów był przeze mnie omówiony także z innymi polskimi dostojnikami i dowódcami wojskowymi.

KONIEC I CZĘŚCI TŁUMACZENIA C.D.N.

Tłumaczenie: Neri Wilno

cz.2.
Innego dnia pojechaliśmy w pobliże Warszawy, na istniejący tam poligon w Rembertowie, gdzie były pokazane manewry wojskowe wzmocnionego batalionu piechoty w natarciu, wspartego artylerią, samolotami i samochodami pancernymi. Ćwiczenia były bardzo starannie, dokładnie i uważnie przygotowane. Dla Gości była postawiona wieża z żerdzi, z góry której było widoczne całe pole manewrów. Dowódca ćwiczeń przez cały czas wyjaśniał tok manewrów. Wszystkie działania przebiegały tak, jak na tablicy, dlatego z góry było jasne, co i jak.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/70118:1/3fa312a2858a0c5bfcfdf8f014ebc92a/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/70126:1/3fa312a2858a0c5bfcfdf8f014ebc92a/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/70146/3fa312a2858a0c5bfcfdf8f014ebc92a/

Każdy rodzaj broni i całe manewry wykonywano bardzo wzorowo. Nie można było niczego zarzucić. Artyleria celnie strzelała przed okopami, gdzie koło żołnierzy były oznaczone cele z drewna. Wszyscy piechurzy blisko podchodzili okopy a artyleria miała przenieść swój ogień dalej, tak żeby nie przeszkadzać swoim piechurom i pozwolić im atakować na bagnety wroga , który jeszcze siedział w okopach. Z przedniej linii piechoty już były wystrzelone w powietrze barwne rakiety - znak swojej artylerii, która przenosiła ogień. Lecz artyleria jeszcze więcej strzelała w okopy. W tym samym czasie piechurzy starali się przeczołgać bliżej okopów. Wszystkie te widoki były bardzo jasne dla oglądających. Jeden pocisk artyleryjski, który nie doleciał wybuchnął całkiem blisko swojego piechura. To już było niebezpieczne ! Atakujący piechurzy mogli tylko od niego ucierpieć, choć takie detale dla oglądających nie były widoczne. Swoje to spostrzeżenie opowiedziałem generałowi - dowódcy ćwiczeń. On stwierdził, że nic złego nie mogło się stać, lecz już wkrótce przyszedł moment ustania ognia artyleryjskiego do linii okopów i przeniesiono ogień własny głębiej w kierunku dalszego celu. Stojący obok Minister Obrony gen. KASPRZYCKI powiedział mi: ,,Widzicie Panie Generale, jacy odważni są nasi piechurzy. Oni rwą się pierwsi, nie zwracając uwagi na artyleryjski ogień. Zwłaszcza dziś wykazali się odwagą, wiedząc, że stoji tutaj wysoki Gość - dowódca litewskiego wojska". Nie odpowiedziałem na uwagę Ministra. Przyłożyłem lornetkę do oczu. Ogień artylerii już ustał. Piechurzy atakowali przed okopami. Odezwał się głos trąbki: ,,Do odwrotu". Manewry były zakończone a rozpatrywanie ćwiczeń się nie odbyło. Potem pokazano mi konstrukcje i broń polskiej produkcji. Chciałem podjechać konno do przednich okopów i zobaczyć cele oraz trafienia, lecz gospodarze mi tego nie pokazali, nie poparli mnie i musiałem z pomysłu zrezygnować.
Całe wojsko, które brało udział w manewrach było sformowane i od razu zaczął się paradny marsz. Minister poprosił abym paradę przyjął ja sam. Zarówno podczas manewrów jak i parady polscy żołnierze zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie.
Po paradzie oficerowie starsi i Goście byli zaproszeni do poligonowego klubu na zakąskę. Powietrze było dosyć zimne, dlatego też posiłek bardzo nam pasował. W czasie kiedy jedliśmy przy oddzielnym stoliku, do sali wszedł młody oficer - porucznik. Pasek do czapki miał spuszczony na brodę, co znaczyło, że jest oficerem dyżurnym. Porucznik oglądał się, kogoś szukając. Kiedy zobaczył gen KASPRZYCKIEGO (ministra wojska), podszedł odważnie do naszego stolika i głośno raportował do swojego ministra, a to że podczas dzisiejszego dnia manewrów, jeden pocisk artyleryjski ranił trzech żołnierzy, z których to dwóch odesłano do szpitala. Więcej nic szczególnego się nie zdarzyło. Oficer wyszedł a w sali zapanowała krótka, nieprzyjemna cisza. Raport dyżurnego oficera trochę wszystkim zepsuł klimat. Złożyłem gen KASPRZYCKIEMU swoje kondolencje z powodu nieszczęścia, które spotkało żołnierzy. Poprosiłem by złożył im życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Gen KASPRZYCKI i inni generałowie, zebrani przy naszym stoliku, zaczęli rozmawiać na wszystkie inne tematy, chcąc rozjaśnić smutne wrażenia.
Zupełnie inaczej na to reagowali młodsi, polscy oficerowie. O tym fakcie opowiedział mi później mój adiutant gen. sztabu major GUCEVIČIUS. On razem z innymi, polskimi adiutantami jadł na tej samej sali , przy innym stoliku. Wszyscy oni byli młodzi i dlatego szybciej ogrzali się od starszych. Po raporcie oficera dyżurnego mjr Gucevičius próbował reagować tak samo jak ja przy stoliku gen KASPRZYCKIEGO. Lecz młodsi , polscy oficerowie przerwali mu słowo, a jeden z nich otwarcie powiedział z zaangażowaniem: ,,Co wy, Panie Majorze. To jest głupstwo. Przeszłej zimy odwiedził nas Król Rumunii - KAROL. Jemu pokazaliśmy ten sam poligon i te same manewry. A to były manewry ! Żebyście tylko wiedzieli, ile my tutaj mieliśmy postrzelonych żołnierzy !"


http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/94455/1333740b79d151c7f0fcfe4cafccb114/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/94258/1333740b79d151c7f0fcfe4cafccb114/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/search/1333740b79d151c7f0fcfe4cafccb114:4/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/94697/1333740b79d151c7f0fcfe4cafccb114/

Mjr GUCEVIČIUS zezłościł się, oburzył się na to, że oni się tym chwalili i że nie bronili i nie pilnowali swoich żołnierzy. I miał powód, żeby tak myśleć. Dlatego , że w litewskim wojsku na żołnierza patrzono zupełnie inaczej. Podobny przypadek byłby u nas niemożliwy, nie wywołałby takiego wrażenia , lecz smutek i współczucie u oficerów, a sprawa poszłaby pod wojskowy sąd.
Z poligonu zawieźli nas do Warszawy, na wojskowe lotnisko (Na Okęciu). Zapoznawaliśmy się tam z polskimi, wojskowymi samolotami. Jednakże swoim samolotem nie mogłem się przed Polakami pochwalić. Polacy mieli dobrą armię, jednakże ich awiacja była na prawdę słaba i nic ciekawego tam nie zauważyłem. Dlatego i ich rola w polsko - niemieckiej wojnie, pamiętając o wielkiej przewadze niemców w wojennym lotnictwie, była niemalże równa zeru.
Tego dnia, po obiedzie, rozpoczęli mnie odwiedzać polscy korespondenci z gazet. Nie chciałem nie przyjąć w szczególny sposób , któregoś z nich, dlatego zgodziłem się przyjąć wszystkich razem. Zapytałem litewskiego dyplomatę dr ŠAULYS`A, w jakim języku mam rozmawiać z dziennikarzami. Odpowiedział , że jeśli mogę to po polsku. Zgodziłem się. Litewskie przedstawicielstwo razem z gen sztabu płk DULKSNIS`EM napisało projekt oficjalnego komunikatu dla prasy.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/78132/0e880afb4cde06c3d692d79ddc5341d4/

Ja go jeszcze troszeczkę poprawiłem i poprosiłem by wydrukować nieco więcej egzemplarzy, żeby go można było wręczyć każdemu korespondentowi, a zebrało się ich kilkudziesięciu. Bez odczytania oficjalnego komunikatu, jeszcze swobodnie porozmawiałem z przedstawicielem wydawnictwa o swoich wrażeniach z Warszawy i o polskim wojsku. A już tego dnia, w wieczornej gazecie, było zdjęcie z moich odwiedzin poligonu i obszerne wiadomości o mojej rozmowie z wydawcą.
Innego dnia, wcześnie rano, pojechaliśmy samochodem, obejrzeć polski przemysł. Odprowadził mnie drugi wiceminister wojska gen dyw. LITWINOWICZ.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/58566/7ff1b17bdb6f713a484df95a08e8686a/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/90177/7ff1b17bdb6f713a484df95a08e8686a/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/58563/7ff1b17bdb6f713a484df95a08e8686a/

COP (Centralny Okręg Przemysłowy) - polskie centrum przemysłu, mieściło się w południowej Polsce. To była w pełni, wojskowego przemysłu, straż przednia. Jego centrum stanowiła wielka i nowoczesna fabryka broni (,,Stalowa Wola" - Plieninė Valia).

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/82121/9c498ffb60b9b3f43bc75d46418ff8dc/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/87930/21fbb328928d6b2cda685f480ed46430/

Stalowa Wola była położona pomiędzy Przemyślem (byłe cesarstwo austro - węgierskie) i Sandomierzem na Sanie, nie daleko Rzeszowa.
Dość długa droga z Warszawy do Stalowej Woli wiodła bardzo złymi traktami i szosami. Dlaczego te drogi były tak zaniedbane trudno powiedzieć. Wiedziałem, że inne polskie drogi były dużo lepsze. Wiele wsi było nieprzeznaczonych dla mieszkańców i wyglądało dość nędznie. W miastach, zwłaszcza ich polskiej części, które przed I wojną należały do Austro - Węgier, przypadło mi zobaczyć wielu, bardzo starych, Żydów, których my w Litwie już nie mieliśmy. Wszyscy oni wydawali się bardzo brudni, mężczyźni nosili jarmułki. Młodzi mężczyźni byli nieogoleni, z długimi pejsami, w długich ubraniach i surdutach i ,,ciceliach".

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/125459/c881779c1a935e64d614b7d0ba297e4a/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/138605/c881779c1a935e64d614b7d0ba297e4a/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/125577/c881779c1a935e64d614b7d0ba297e4a/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/125467/c881779c1a935e64d614b7d0ba297e4a/

Litewscy Żydzi ze swoim zewnętrznym wyglądem i ubraniem byli dużo nowocześniejsi. Ci Galicyjscy Żydzi wydawali się bardzo zacofanymi ludźmi, nie mogąc zrobić żadnego postępu przez stulecia i pozostawali wszyscy tacy sami, jak ich przedstawił Polak Henryk SIENKIEWICZ i rosjanin Nikołaj GOGOL. To było tak jak zobaczyć eksponaty w starym muzeum. Oni mi głównie utkwili w pamięci.
Sama Stalowa Wola urządzona była w pięknych, suchych, sosnowych lasach. Wszystkie budynki i urządzenia były bardzo nowoczesne. Produkowano szwedzkiej konstrukcji przeciwlotnicze działa i także ciężkie artyleryjskie działa. Tutaj mieściła się nowoczesna odlewnia stali. Przy fabryce urządzono poligon artyleryjski do wypróbowywania dział. Fabryka miała szkołę dla chłopców, gdzie kształcono nowych majstrów - speców.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/70170/21fbb328928d6b2cda685f480ed46430/

Dla pracowników postawiono bardzo ładne nowoczesne domy mieszkalne. Fabryki właściciele wręczyli mi prezent - głowicę polowego działa postawioną na ładnej nowoczesnej ramie.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/88183/9c498ffb60b9b3f43bc75d46418ff8dc/

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/88177/9c498ffb60b9b3f43bc75d46418ff8dc/

Później tzn. tego samego roku w lipcu, do Stalowej Woli przyjechali i litewscy dziennikarze. Podkreślano, że Litwini byli pierwszymi, którym wszystko było pokazane w szerokim zakresie. W litewskiej podróży Litwinów po Polsce brał udział i Justas PALECKIS, który opisywał swoje odwiedziny w Stalowej Woli w swoich relacjach. ,,Tutaj był generał RASZTIKIS", w gazecie ,,Dni" o Polsce tak pisze:
,,I to podkreślano, że wszędzie trasa naszego marszu, gdzie tylko byliśmy w wojskowych zakładach, zaznajamiano nas serdecznie i wspominano nam wizytę naszego głównodowodzącego wojska. Tutaj był Wasz dowódca wojska - generał RASZTIKIS - to często słyszałem podczas swej podróży....".
Ze Stalowej Woli do Warszawy wróciliśmy pociągiem.
Wieczorem byliśmy zaproszeni do jednej z warszawskich restauracji, zapraszał Marszałek RYDZ - ŚMIGŁY. Brali w tym udział tylko wojskowi, cywilów nie było. Przez cały wieczór byłem zdziwiony tym, że kiedy zaczynałem rozmawiać o poważnych rzeczach, nikt tego nie chciał. Gospodarze obracali wszystko w żart. Oni opowiadali tylko o różnych wydarzeniach z wojskowego życia i wyrażali swoje wspomnienia z walk o polską niepodległość. Starali się być weseli. Słowem, był to wieczór pozbawiony sensu. Może to im było potrzebne, lecz dla mnie było to dziwne, dlatego że nie zauważyłem tego u innych wojsk sąsiednich. A może Polakom w tych latach już znudziły się poważne rozmowy o ich stosunkach z Niemcami ? W tym czasie wojna już była nieunikniona i ważny był dostęp Polski do morza. Możliwe , że polscy oficerowie chcieli choć na krótko nie myśleć o wojnie, niemcach, niebezpieczeństwie dla Polski i rozmawiali o czymkolwiek innym, tylko nie o tym o czym wówczas wszyscy i wszędzie gadali i pisali. Tego wieczoru słyszałem tylko jedno - wiele razy powtarzane i warte uwagi zdanie generałów i wyższych oficerów i zarazem zdziwienie, że w tak politycznie napiętym czasie, Litwini mieli tyle odwagi by puścić swojego wojskowego dowódcę do Warszawy. To była prawdziwa, litewska odwaga:
,,Śmiałe Litwiny !"

,,Tak mógł zrobić tylko Litwin !" ciągle było słychać polskie komplementy pod naszym adresem.
O 23,00 Gościna była skończona, ponieważ trzeba było jechać z restauracji prosto na stację kolejową. Pożegnali nas na stacji Marszałek RYDZ - ŚMIGŁY z wieloma przedstawicielami, dr ŠAULYS`EM, polskim ministrem spraw zagranicznych i innymi. Na pożegnanie podziękowałem Marszałkowi za piękne przyjęcie, jeszcze raz zaprosiłem go na Litwę aby obejrzał litewskie wojsko i przy pożegnalnym polskim okrzyku (,,Niech żyje"), odjechaliśmy do domu.
Następnego, pięknego ranka,patrząc przez okno pociągu, cieszyłem się widokiem starego litewskiego Grodna, podniosłą jego panoramą i tego samego dnia przejechaliśmy Varenę, Lentvario, Vievį, Kajszedary, byliśmy znowu w Kownie.
Cały mój pobyt w Polsce trwał cztery dni.
Jakie ogólne wrażenie zrobiło na mnie polskie wojsko i były polski dowódca ?
Polskie wojsko , bez dwóch zdań, było dobre, zdyscyplinowane, bardzo dobrze wyuczone i dobrze uzbrojone. Oficerowie i podoficerska kadra była tak samo bardzo dobra. Prawda to, że w polskim wojsku byli Ukraińcy i Litwini, dla których polskie sprawy nie były swoimi. Jednakże to nie miało właściwie znaczenia. Polskie lotnictwo wojskowe było bardzo słabe. Brakowało oddziałów pancernych...Za to, że przegrali wojnę z niemcami, polskiego wojska nie można winić. Każde takie wojsko przegrałoby tę wojnę. Tylko trzeba wspomnieć to słynne, francuskie wojsko - jak ono wtedy sprzeciwiło się tym niemcom; dużo gorzej niż Polacy. I Niemcy szybciej pokonali Francuzów niż Polaków.
A jak oni mogli wtedy przeciwstawić się niemcom ?
Tym razem Polacy pokazali dużo pięknych przykładów poświęcenia, odwagi i nawet niepotrzebnej brawury, niźli Francuzi. Tylko wspomnijmy przykład, kiedy rozwścieczona polska kawaleria w szyku bojowym z szablami, brawurowo atakowała niemieckie czołgi. To było zwariowane, a zarazem i odważne. A jaką odwagę i wytrzymałość pokazali polscy marynarze. Twardzi i zdecydowani, bronili Westerplatte ! W końcu z jakim uporem Polacy bronili swojej stolicy i sam burmistrz Warszawy był dowódcą tej obrony.
W 1939 roku wojnę przegrało nie polskie wojsko, lecz polscy politycy i ich sojusznicy - Francuzi i Anglicy, którzy prowadzili taką strategiczną pomoc i układy, że niemcy nie związani i nie mający oporu na Zachodzie, mogli napaść osamotnioną Polskę całą swoją siłą, a Liga Narodów pojednana z hitlerowskimi niemcami, zadała od tyłu śmiertelne uderzenie i niemcy już udusiły i zadały bolesne konwulsje na plecach leżącym Polakom. A jak pomogli wówczas Polsce ich sojusznicy ? Nie zrobili nic ! A mimo to polskie wojsko krwawiło, biło się i umierało, trwając do samego końca. Czy więc to wojsko było winne ? Nie ! Nie moją sprawą jest roztrząsać sprawę i błędy polskich, byłych polityków i ich , byłych sojuszników politycznych. Lepiej to zrobią sami Polacy. Ja tylko jeszcze raz chciałbym podkreślić, że polskie wojsko było dobre w czasie pokoju i że ono dobrze sobie radziło w beznadziejnych sytuacjach.
Wojnę przegrali nie żołnierze, lecz politycy, sami Polacy i ich sojusznicy.

koniec cz.2. tłumaczenia C. D. N.
cz. 3 (ostatni urywek tego rozdziału)

Jakie wrażenie zatem wywarli na mnie polscy dowódcy ? Gdzie oni teraz ?
Nie można sądzić oczywiście o człowieku tylko z kilku spotkań z nim. Lecz kiedy o tym człowieku więcej czytasz i słyszysz, ciekawisz się nim dłuższą chwilę, wówczas osobisty kontakt, choć i krótki, więcej pokaże, ponieważ przed tobą stoi nie całkiem nieznajomy, lecz ktoś , którego ty z daleka już lepiej poznałeś, choć jego żywego nie udało się jeszcze zobaczyć.
O polskich rządzących i wojskowych dowódcach już wcześniej wspomniałem. Pozostaje napisać tylko ogólne wywody i wrażenia. A one są następujące.
Pierwszy taki mój wywód dotyczy min. BECKA - prowadził politykę zagraniczną, lepiej czy gorzej lecz samodzielnie. W sprawach zewnętrznych grał nie Prezydent Rzeczypospolitej, nie pierwszy minister i nie Marszałek RYDZ - ŚMIGŁY, lecz tylko BECK.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/26150/43d1bc6fb40b6941f750c34b77a27272/

On był tej polityki inicjatorem i centrum, nie uważał co mu mówili rządzący i osoby urzędowe w państwie. On musi odpowiedzieć i na nim leży największa odpowiedzialność za owoce swojej polityki.
Drugi mój wniosek to wrażenia związane z osobą Marszałka RYDZA - ŚMIGŁEGO.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/136268/0ac5ab670ff40003f28cc351443f1f6b/

Bardzo dużo o nim słyszałem i czytałem. Polacy na różne sposoby czynili go bardziej popularnym. Mnie się tylko wydaje, że tak wielka popularność dowódcy była sztuczna i w rzeczywistości nie była tak wielka jak to Polacy go przedstawiali i chcieli go widzieć. To był bardzo dobry i odważny dowódca, jednak za bardzo popularny autorytet, którego Polakom, po śmierci PIŁSUDSKIEGO brakowało. Chcieli mieć nowy autorytet i go stworzyli. Estoński generał LAIDONERIS i łotewski generał BALODIS sprawiali wrażenie większych autorytetów niż Marszałek RYDZ – ŚMIGŁY.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/47633/5c51f276725013be50fe6b108622659d/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86768/5c51f276725013be50fe6b108622659d/

Ze wszystkich spotkanych przeze mnie polityków i wojskowych najlepsze wrażenie po sobie zostawili pierwszy minister , gen. dr SŁAWOJ - SKŁADKOWSKI i generalny dowódca sztabu gen. STACHIEWICZ.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/55146/09ad19d50e8a03675a804cbdfb1b3ff6/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/59901/f26f8813c6500a180ea38a4f7bfb83bf/

Wydawali mi się dosyć skromni, bardzo serdeczni i całą swoją duszą oddani obowiązkom wobec swojej Ojczyzny. Tym co powiedziałem nie chcę umniejszyć autorytetu polskiego państwa. Wiem, że wszyscy oni byli wielkimi patriotami swojej Ojczyzny i robili dla niej wszystko co mogli i jak umieli. Lecz głowy państwowe i sztab generalny szczególnie wpadli mi do oka.
Gdzie są oni wszyscy obecnie ? Ich los tak samo jak los polskiej Ojczyzny był bardzo nieszczęśliwy. Prezydent Rzeczypospolitej prof. dr Ignacy MOŚCICKI oddał swoje obowiązki RACZKIEWICZOWI, wyjechał do Szwajcarii i tam zakończył swój żywot.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/29588/9062e2daf7aa43dbe32d1f76fdc89738/

Były , polski Minister Spraw Zagranicznych płk BECK był internowany do Rumunii i po nieudanej próbie ucieczki zmarł tam. Były Pierwszy Minister gen. dr SŁAWOJ - SKŁADKOWSKI, przebywający na wygnaniu, prosił by go uczyniono szeregowym żołnierzem u SIKORSKIEGO w organizowanym wojsku, jednakże jego prośba została odrzucona. Gdzie jest teraz ? Nie wiem. Nie znam także losów dowódcy Sztabu Generalnego gen. STACHIEWICZA. Marszałek RYDZ - ŚMIGŁY po udanej ucieczce z Rumunii był bohaterem rozmaitych legend, nawet takich , że malował obrazy (rzeczywiście skończył kursy malowania w Szkole artystycznej w byłych Austro - Węgrach, jeszcze za swojej młodości) i sprzedawał je na ulicach Jeruzalem czy Kairu. Polski dziennik zesłanych ,,Dziennik Polski" wydawany w Regensburgu w bawarii w 1946 roku przedrukowany z polskiego dziennika wojskowego ,,Defilada" w wiadomości p. t. ,,Nieznana śmierć" o Marszałku RYDZU - ŚMIGŁYM i jego losach podaje:
,,Na warszawskim cmentarzu na Powązkach jest grób , taki sam jak tysiące innych. Nie ma tutaj nawet pomnika z kamienia. Stoi tylko prosty drewniany krzyż. Na tabliczce skromny napis. Nazwisko bardzo proste , szare i codzienne. Zawód: nauczyciel. Wiek: 56 lat. I tylko nie bardzo wielu ludzi wie, że w tym, skromnym grobie leży Marszałek Edward RYDZ - ŚMIGŁY".

W 1941 roku latem pomiędzy bezkresem pogłosek, szeptów i słuchów w okupowanej Warszawie , były plotki i o ucieczce Śmigłego z Rumunii i o możliwych jego planach i pomysłach. Te plotki ciekawiły nie tylko Polaków, lecz i niemiecki , polityczny urząd bezpieczeństwa. Z tych plotek snuto różne legendy i nawet mistyfikacje. Jednakże nikt nie znał prawdziwego życia RYDZA - ŚMIGŁEGO w ostatnim miesiącu i gdzie kierowała się jego ostatnia droga.
Kiedy w Rumunii liczba internowanych Polaków zaczęła coraz więcej i więcej ,,topnieć", było jasne, że zbliża się ostateczna likwidacja Polaków, którzy po tragedii z 1939 roku znaleźli się w Rumunii i tutaj pozostali z takich czy innych powodów. Coraz mniej było Polaków, którzy brali udział w świętach narodowych i odwiedzali mieszkanie RYDZA - ŚMIGŁEGO w Craiovaje i coraz mniej było kłótni pomiędzy stronami i nikt już nie rozmawiał o byłych zasługach i grzechach. Stan materialny cały czas się pogarszał. Masa żołnierzy była dalej internowana w obozach rumuńskich i węgierskich i mieli zamiar powrócić do okupowanej Polski. Nikt nie wiedział jaki los spotka polskich, internowanych polityków i wyższych wojskowych. Niemcy ostro ,,dusili" tych Rumunów, którzy teraz byli ich wasalami i od nich wymagali aby nie było żadnych , polskich zbiórek oddziałów i zgromadzeń. Wielu fizycznie i duchowo załamanych Polaków umarło. Z wielkiej grupy polskich dowódców przedwojennego reżimu we wrześniu 1939 roku przekraczających granicę przez Kosowo pozostało już nie wielu. Przy RYDZU – ŚMIGŁYM pozostało kilku polskich oficerów, którzy bronili swego, internowanego dowódcy. Lecz i tutaj liczba polskich oficerów ciągle malała. Beznadziejność długich wieczorów w tej Craiovaje była po prostu nie do wytrzymania. Całą swoją gorycz na ludzi i na historię RYDZ – ŚMIGŁY wylał w napisanej przez siebie książce i w dziennikach – wspomnieniach. Czytali je tylko wierni druhowie w niewielkim kręgu.
Po maleńku w jego sercu rodził się zamysł powrotu do Polski, być może by tam ciężką i niebezpieczną pracą odkupić , może i nie z jego winy okazaną, duchową słabość, którą chciał naprawić. Ta słabość powodowała w nim zmęczenie fizyczne i psychiczne.
W końcu już nie wytrzymał i jednej ciemnej nocy uciekł z dworku Craiovaje. Pomógł mu jego wierny, najbliższy przyjaciel. Ucieczka była trudna i długa; unikając zasadzek uciekali przez zieloną granicę. W końcu – Polska. Nie ma wątpliwości , że w tej przygarbionej postaci, w okularach i o pełnej zmarszczek twarzy nikt nie rozpoznał marszałka RYDZA – ŚMIGŁEGO. Jego choroba serca męczyła i nie pozwalała szybko się poruszać. Ręce trzęsły się – stary , zniszczony człowiek z nieżywymi oczami. Posiadał dobre i ważne dokumenty. Nazwisko zmienione, zawód – dyrektor szkoły podstawowej. Pomogli mu jego ,,przyjaciele”, którzy wcześniej wrócili do Polski, ,,żeby znowu tam robić politykę”. Oni potrzebowali flag, potrzebowali nazwiska. Chcieli oni wykorzystać jego rosnący autorytet i jego serdeczne zdecydowanie. On sam był smutny i cichy.
Na początku zaczyna żyć w Warszawie, w wielkim magazynie meblowym na jednej z bocznych uliczek przy Marszałkowskiej. Lepszego mieszkania nie znalazł – długie noce spędzał w olbrzymim, zimnym magazynie, w czasie dnia przechadzał się ulicami, na dłużej zatrzymuje się przy ruinach Warszawy.
W październiku przenosi się na ulicę Sandomierską, mieszka u wdowy swojego bliskiego przyjaciela, generała polskiego, który tragicznie zginął jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Tutaj do niego docierają jego ,,polityczni przyjaciele”. Broni się od nich. Nie chce rozróżnienia polskiego narodu na partie, chce tylko brać udział w walce. Od czasu do czasu czyta odcinkami swoje książki i dzienniki i prosi by ich nie ogłaszać publicznie. Jednakże w różnych podziemnych, polskich wydawnictwach pojawiają się sensacyjne doniesienia o nieznanych kulisach przedwojennej Polski. Jeszcze i dziś mało kto wie jakie były źródła tych informacji. Oni walczyli o osobę ŚMIAŁEGO (w wąskim kręgu jego przyjaciół) i jego autorytet, chcieli być jego opiekunami.
W mieszkaniu przy ulicy Sandomierskiej zbierali się i inni ludzie, młodzież polskiej , podziemnej organizacji, palący się kandydaci na ideologów i odważni żołnierze. ,,Pan profesor” długo z nimi rozmawia i uważnie obserwuje nowe kadry AK.
Pewnego dnia wleciał do pokoju jeden z tych zapaleńców. ,,Czy Pan wie, że RYDZ – ŚMIGŁY dostał się do oddziałów polskiego wojska na Bliskim Wschodzie ?”
,,Pan profesor” spokojnie i rozmyślnie uśmiecha się gorzko.
W końcu po długich próbach i przeszkodach był wyznaczony dzień spotkania RYDZA – ŚMIGŁEGO z Gen. ,,Grotem” (Stefanem ROWECKIM) w tamtym czasie dowódcą polskiego AK w dwa lata później zamęczonego w Berlinie.

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/135496/833b32d10330b9a4d77a9b2f0175b5f4/

Po około 4 latach Marszałek musi znowu spojrzeć w oczy byłym żołnierzom ze sztabu i oświadcza im swoją wolę walki wespół z nimi. Nerwowe oczekiwanie. W tym czasie choroba serca coraz bardziej się powiększała. Każdego dnia przychodził młody lekarz, który robił mu iniekcje. Był on bardzo niespokojny. Trzeba leżeć, nie można wychodzić z domu. Do spotkania z ,,Grotem” pozostały tylko 3 dni. Grudzień.
W końcu nadeszła tragiczna noc. Nawet w czasie dnia lekarz robił dwa razy iniekcje. Wieczorem choremu już brakuje powietrza. Szeroko otwarte oczy są bez życia. Przy łóżku płacze właścicielka mieszkania i wierny przyjaciel podpułkownik Marcin Z., z którym chory mieszkał w Rumunii i z którym marszałek wrócił do kraju. Nadchodzi śmierć od której nie ma ucieczki i jest niepokonana. Z sąsiedniego mieszkania przychodzi płk Zygmunt P., jeden z oficerów sztabu AK. On nie wie kogo odwiedza. Zdenerwowany wchodzi do pokoju. Długo obserwuje już nieżywą twarz umarłego. Poznaje go. Po wojskowemu oddaje marszałkowi honor, lecz po chwili pada przy łóżku na kolana. Długo jeszcze w nocy tych troje ludzi modli się przy zmarłym.
Pracownicy małego biura pogrzebowego złożyli do trumny ciało dyrektora Szkoły początkowej, zarejestrowane jako nie długo przebywający w Warszawie i nagle zmarły od ,,angina pectoris”. Tylko właścicielka mieszkania włożyła do lewej kieszeni swoją wizytówkę , żeby potwierdzić, że jest to tak naprawdę, ciało polskiego marszałka Edwarda RYDZA – ŚMIGŁEGO.


Po moim powrocie z Warszawy niektórzy z Litwinów próbowali czynić wnioski, że mnie bardzo podobał się system polskich rządów, ich pułkownicy, którzy ingerowali wewnątrz politycznych spraw, że mnie się to bardzo podobało i że chciałem to samo zrobić na Litwie. To nie miało żadnych podstaw, to były fantazje gorących polityków, niczym nie potwierdzone, błędne rozumowanie i nic więcej.

KONIEC ROZDZIAŁU