Popularne posty

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

cytat ,,Internowani polscy żołnierze"


Stasys RAŠTIKIS – Kovose dėl Lietuvos – rozdz. p.t. Internavimai Lenkijos karių , str. 599 - 602

,,Ar ištisos tautos be žado jau bus ?
Ir bus verčiamos garbint vergija ir pančius ?
Visur vien tik kraujas ir skurda siaubus,
Bet nejaudina nieko jau artimo kančios... „

Jonas AISTIS

     Tym razem przy linii administracyjnej rozpoczęły się pojawiać większe i coraz większe pozostałości pobitej polskiej armii, które ratowały się od prześladowań rosyjskich i niemieckich, szukały schronienia na Litwie. Wszyscy Ci polscy żołnierze mieli być rozbrojeni i internowani. Nie wszyscy oni zgadzali się kiedy słyszeli nasze żądania. Dlatego przy granicy było wiele rozmaitych wypadków i czasami sięgano po ostrzejsze środki. Zdarzało się, że odbierano przybyłym polskim żołnierzom lub całym oddziałom , przybyłym do granicy, broń a wtedy stawało się jasne że ich tutaj i tak rozbroją , a oni nie zgodzą się jej oddać i wrócą znowu. Większa jednostka polskiej armii wysyłała jakiegoś swojego przedstawiciela, by wybadać, czy Litwini zgodzą się na przejście przez ich terytorium z wileńskiego kraju do Prus Wschodnich, żeby tam mogli znowuż podjąć walkę z Niemcami. Kiedy im było powiedziane, że oni mają się u nas rozbroić, Polacy nie zgodzili się na taki warunek i odgrażali się , że na siłę przejdą tą Litwę, dążąc do Prus Wschodnich. Dostali odpowiedź, że wówczas nasze wojska użyją siły przeciw nim. Niepogodzeni Polacy wracali. 



     W rejonie Muśniki zdarzył się inny wypadek. Tam przeszły przez linię administracyjną pozostałości dwóch szwadronów polskiej kawalerii. Nasi strzelcy spotkali się z nimi, gdy głębiej przekroczyli granice i zażądali by Polacy złożyli broń. Polski dowódca odpowiedział na takie żądanie, że honor jego żołnierzy nie pozwala jemu rozbroić się przed strzelcami i ich dowódcą, który jest młodszy od nich stopniem – jest tylko porucznikiem rezerwy. Oni oddadzą broń, tylko jeśli spotkają litewskiego oficera, równego lub wyższego stopniem. Nasi strzelcy, będący słabszym oddziałem od Polaków nie mieli odwagi rozbroić oddziału i odprowadzili uzbrojonych żołnierzy polskich, dalej. To zdarzenie zostało zgłoszone telefonem do sztabu. Na poligonie Gaiżiunu dowódca 3-ego Pułku Dragonów im. Żelaznego Wilka otrzymał tę wiadomość i wkrótce szybko posłał ze swego pułku dwa szwadrony, by zatrzymały polskich jeźdźców i ich rozbroili i że w ostateczności mają użyć broni. Jednakże do zbrojnego starcia nie doszło, ponieważ dumny dowódca polskich ułanów zauważył, że innego wyjścia nie ma, zgodził się z żądaniem strzelców i oddał broń. Wszyscy Polacy zostali rozbrojeni i internowani.
W Olicie w pomieszczeniu Szkoły początkowej, nasz 2 Pułk Ułanów im. Wielkiej Księżnej Litewskiej Biruty, już od dłuższego czasu opiekował wcześniej internowanymi oficerami i żołnierzami polskimi. Polscy oficerowie, choć i mieli należące się im oddzielne pokoje, nie byli jednak wszyscy oddzieleni od żołnierzy. Odnoszenie się pomiędzy oficerami i żołnierzami nie było serdeczne. Jedni unikali drugich i żyli w nieprzyjaźni. Jednego ranka kilku polskich żołnierzy poskarżyło się naszym wartownikom, że jeden polski oficer okrutnie wobec nich postępuje i proszą by się za nich w tych potyczkach ująć. Rozpoczęte zostały badania i jasne stało się, że naprawdę tak było, mianowicie: jeden młody, polski oficer, rano, wzywał dwóch żołnierzy by wyczyścili jemu buty; jeden żołnierz miał klęczeć na ziemi przed stojącym oficerem, który postawił swoją nogę z zabłoconym butem na tego żołnierza plecach, a drugi żołnierz miał wyczyścić but. To było brzydkie poniżanie żołnierza i oficerowi zostało ściśle zakazane takie postępowanie z żołnierzami i rozkazano mu by sam czyścił sobie buty.
     Mnie samemu przypadło wyjechać do rejonu Merecz by sprawdzić swoich żołnierzy, na miejscu zobaczyć, jak przy linii administracyjnej rozbrajają polskich żołnierzy.
     Tylko w tym rejonie miała miejsce, jedna bardzo wzruszająca scena. Na naszą stronę przeszedł jeden kawalerzysta – polski oficer i w swojego pułku imieniu poprosił dowódcę, czy nie można by pozostałości jego pułku porządnie ustawić w szereg i z bronią przejść na naszą stronę. Było powiedziane, że można, lecz i tak po przekroczeniu granicy, zostaną oni rozbrojeni. Posłany oficer wyjaśnił, że dla nich to znaczy, że jeśli nie chcą tutaj przy samej granicy, idzie wszystko przebiega bardzo szybko i w niespokojnych warunkach, mogą troszeczkę dalej, w spokojnym miejscu, porządnie pożegnać się ze swoim dowódcą i po tem oddać broń Litwinom.
     Zgadzamy się. Po chwili rzeczywiście porządnie Polacy ustawiają szereg razem ze swoim zżytym dowódcą pułku, podjechały pozostałości odważnego polskiego pułku ułanów, niepełne dwa szwadrony. W innym miejscu polscy ułani ładnie uszeregowani, a ich dowódca mówi do nich wzruszające, pożegnalne słowa, przypominając im nieszczęście ich Ojczyzny, dziękując oficerom i żołnierzom za ich wierność Polsce i życzy im by nie zapomnieli Polski, która ciągle i dalej się odrodzi. Polacy zakrzyknęli:
,,Niech żyje Polska !” (dosł. cytat)
     Dowódca nazwał swoich żołnierzy ,,Moji chłopcy” (dosł. cytat). Po policzku dowódcy pociekły łzy. Po przemowie dowódcy padła krótka komenda: zsiąść z koni. Dowódca obszedł wszystkich swoich wojaków, z każdym pożegnał się , każdego ucałował w policzki. Było widać łzy i na szlachetnej twarzy i w oczach jego wiernych żołnierzy. Po pożegnaniu padł rozkaz do oddania broni i koni Litwinom. To był niezwykły widok, wzruszający nie tylko Polaków, lecz i tam będących litewskich żołnierzy. Daj Boże , że nadejdzie , nie tylko dla Polski, lecz i dla naszej Litwy, że będzie ona miała tak szlachetnych dowódców.
     W tym samym rejonie, w jakimś wozie, był tam odnaleziony sztandar polskiej kawalerii, możliwe, że 2 -go Pułku Ułanów. Został on przewieziony do Kowna i oddany dla przechowania do Muzeum Wojskowego im. Witolda Wielkiego, jego kierownictwu. Podczas pierwszej bolszewickiej okupacji Litwy on szczęśliwie przetrwał. Podobnież został ocalony z lat niemieckiej okupacji. A może i dalej udało się ten sztandar uchronić. Litewscy żołnierze byliby bardzo zadowoleni, jeśliby wypadło zwrócić ten sztandar ich prawowitym właścicielom – wojsku wolnej i niepodległej Polski.
W Litwie najwięcej internowanych oddziałów stanowiły pozostałości polskich kawalerzystów i piechurów. Pozostałości polskich lotników, kilkadziesiąt samolotów, poleciało na Łotwę, żeby nie wpadły w litewskie łapy. Kilka wojskowych, polskich łodzi podwodnych uciekło do Estów, lecz później i one wymknęły się i odpłynęły do Anglii, gdzie były gromadzone i inne polskie, wojskowe i cywilne, handlowe statki i okręty wojenne.



      Oprócz polskich , cywilnych sił, których było dużo (razem z Wilnem, wydaje się około 40 000) tak samo dużo było i internowanych polskich żołnierzy i oficerów. Na Litwie było około 13 500. Dla nich były zbudowane oddzielne obozy w naszych kurortach – Birsztanach, Kalautuva, Połądze, oprócz tego Wiłkomierzu, Rakiszkach i innych miejscach. Niektórzy Polacy byli trzymani i w koszarach. Nie mało tych polskich żołnierzy uciekło z Litwy, jedni do Polski, inni za granicę, zwłaszcza do Francji, gdzie w tym czasie Gen. Sikorski już organizował polski rząd emigracyjny i początki nowych , polskich sił zbrojnych. Nasze wojskowe dowództwo patrzyło przez palce na ucieczki internowanych żołnierzy i ich drogę za granicę, nie tylko nie czyniąc im żadnych przeszkód, lecz niektórym nawet pomagano, cieszono się, że choć tyle dobrego mogą zrobić dla tych biednych żołnierzy.
Z bardzo wielkim żalem i serdecznie współczuto nieszczęśliwym polskim żołnierzom, trzeba podkreślić smutny fakt, że w 1940 roku, gdy Rosjanie już okupywali Litwę, a bolszewicy rosyjscy i ich nowe rządy na Litwie, oddały wszystkich przebywających w naszym kraju, pozostałych polskich żołnierzy – Rosjanom, a oni wywieźli ich na Wschód, w nieznanym kierunku. Ich los jako niedobitków był okrutny. Kto może wiedzieć, może część tych polskich żołnierzy leży pomiędzy kilkoma tysiącami innych zamordowanych polskich oficerów w lasach Katynia.
       Szkoda było polskiej armii. Znałem ją. Była ona zdyscyplinowana i dobrze wyszkolona. I uzbrojenie było nie najgorsze. Słabe było tylko polskie lotnictwo wojskowe. Słabe były także oddziały pancerne. Z tego względu polskie wojsko nie mogło się równać z niemieckim pancernymi dywizjami i eskadrami niemieckiego lotnictwa. Polska przegrała wojnę, jednakże za to , że przegrała nie można winić wojska. Był winny polski stan polityczny, który postawił swoje wojska w tak ciężkich wojennych warunkach, w których nie można było mieć żadnych nadziei na jakiekolwiek zwycięstwo. I nie patrząc na to, że te warunki były takie ciężkie polscy żołnierze walczyli i to bardzo odważnie walczyli. Polska armia biła się o wiele lepiej i odważniej niż ta chwalona francuska armia. Francuskie położenie strategiczne w tych latach było wiele razy lepsze niż Polski i dzięki temu Francja tak zachwalana nie wytrzymała takiego samego uderzenia, jakie było zastosowane przeciw Polsce i skapitulowała nawet wiele szybciej niż Polska. Z tego można wyprowadzić naukę dla innych, że dowódcy każdego państwa muszą pamiętać żeby nie podejmować ryzykownej polityki, która powoduje konflikt ze silniejszym sąsiadem, jeśli ta polityka, która opiera się na swojej sile i swoich sąsiadów sile i wiadomo wcześniej, że ona nie ma szans na zwycięstwo. Kiedy nie ma takich szans, cała walka ma być tylko walką polityczną i dyplomatyczną.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz