Antoni
Edward ODYNIEC "Listy z podróży" Ossolineum Wrocław 2005
List
XXXIX (końcowy urywek)
Do
Juliana KORSAKA
Wenecja,
17 października 1829 r.
Mówiłem
Adamowi, że nasz Ignacy (Chodźko) ma także zamiar zebrać i wydać
razem melodie piosnek ludowych, do czego on go bardzo a bardzo
zachęca. Ja przy tej rozmowie miałem sposobność dostrzec bardzo
ciekawy dla mnie rysek sercowych tajemnic Adama, o których on nigdy
nie mówi. Zapytał mię, czy znam piosnkę rusińską: Da
czerez moj dwor, da czerez moj dwor, da ciaciera
1) lacieła?
Odpowiedziałem, nie myśląc, że znam, i że słysza-
-------------------------------------------------------------------------------------------
1)
cieciorka (samica cietrzewia).
łem
dorobioną do niej muzykę i wariacje na ten temat. Nie wymówiłem
wprawdzie przez kogo; ale twarz jego zmieniła się tak nagle,
że mi żal było szczerze nieuwagi mojej. Musisz albowiem wiedzieć,
że to Maryla dorobiła tę muzykę, i że następne wiersze
pierwszej strofki są:
Nie
dau mnie Boh,
Nie
dau mnie Boh,
Kaho
ja chacieła!
Sama
jednak kompozytorka, ile sądzę, nie bierze tego tak bardzo na
serio;
a jak sobie jeszcze przypomnę, że słowa zawsze tylko
słyszałem śpiewane przez męża, i to przy akompaniamencie jej
samej: to istotnie powiedzieć by można, że około tej piosnki
dałby się ugrupować niejako cały ten dramat, który na chwałę
naszych uczuć i obyczajów, a może i wpływu promionkowych
teoryj p. Tomasza, tak jest we wszystkich swoich bohaterach piękny,
szlachetny i czysty, sans
tache et sans reproche2)
że sprawiedliwie zasłużył być ziarnem owego kwiatu lotusa,
który zeń dla poezji naszej wykwitnął. A jednak spytaj
czytelników Dziadów,
którzy istotnych osób i stosunków nie znają kto z nich nie ma
fałszywego wyobrażenia o kochanym naszym panu Lorensie2),
jak go Maryla nazywa? Kto z nich wie albo przypuszcza, że nie
tylko z powierzchownej urody i wewnętrznego nastroju ducha, ale
nawet z całego przebiegu i okoliczności życia jest on, bez
przesady można powiedzieć - nąjpoetyczniejszym typem naszego
obywatelskiego młodzieńca; co przecież w niczym, pod względem
moralnym, tak w rodzinnych jak społecznych stosunkach, nie ubliża w
nim
wcale dojrzalszemu typowi obywatela - męża. Tym-
----------------------------------------------------------------------
2)bez
skazy i bez zarzutu.
3)Wawrzyńcu
Puttkamerze, mężu Maryli.
czasem,
niejeden pewnie z rzeczonych czytelników Dziadów,
stosując zwłaszcza do niego niektóre ich słowa, o kim innym
istotnie rzeczone, wyobraża go sobie jako zimnego, dumnego bogacza,
a może nawet i tyrana w domu. Ale niechby raz, jak my, był
świadkiem tej prawdziwej delikatności serca, tej
wyrozumiałości braterskiej, która go właśnie i zwłaszcza w
domowym pożyciu odznacza; niechby go raz posłyszał,
przekonywającego z zapałem stronników klasycyzmu, np. obu
Śniadeckich, lub przyjaciół swych i sąsiadów jaszuńskich4),
o wartości poezyj Adama, i deklamującego im na dowód jego
wiersze; wtenczas by dopiero zrozumiał, jak mogą on i ona,
śmiało i swobodnie, wobec wspólnych przyjaciół swoich i Adama,
śpiewać razem tę piosnkę - i nie dziwiłby się zapewne, jak ja
się nie dziwiłem, że nieraz braterski ich uścisk lub
wzajemne ucałowanie ręki stanowiły jakby jej finał. Wspólne
uwielbienie talentu, a osobista przyjaźń dla Adama, to jest
właśnie owo duchowe ogniwo, które ich w chwili obecnej najmocniej
między sobą jednoczy. Że Adam tymże uczuciem obojgu im równo
odpłaca, nie wątpię; a dzisiejszy fakt mi tłumaczy, dlaczego
o nich nie wspomina nigdy. Wielka przebyta boleść podobna jest do
odbytej operacji, lub do jakiego świętego czy strasznego widzenia,
o których sama wzmianka obudzą doznane wrażenia i nazbyt żywo
porusza. Ale co to za szczęście dla duszy, jeżeli w takiej boleści
ani cudzej złej woli, ani własnej winy nie było! Samo, choć
najcięższe, zrządzenie czy dopuszczenie Boże ma to zawsze do
siebie, że w sercu nie zostawia goryczy. I mądrze to ktoś
powiedział: że tylko grzech i zgryzota po nim są prawdziwym
nieszczęściem na świecie.
-------------------------------------------------------------------------
4)Jaszuny
- miasteczko i dobra w pow. wileńskim.
Tekst piosenki:
Da czerez moj dwor
ciaciera lacieła
oj nie dau mnie Boh,
nie sudziu mnie Boh
za kaho ja chacieła
ciaciera lacieła
oj nie dau mnie Boh,
nie sudziu mnie Boh
za kaho ja chacieła
S kim stajała, razmaulała,
da padaraczki brała.
S kaho kpiła, żartowała
tamu sama dastałasia
da padaraczki brała.
S kaho kpiła, żartowała
tamu sama dastałasia
Tłumaczenie:
Oj, nad podwórkiem, nad mym podwórkiem
Oj, cieciorka leciała;
Oj, nie dał mi Bóg,
Nie pozwolił Bóg,
Bym wyszła za kogom chciała,
Oj, cieciorka leciała;
Oj, nie dał mi Bóg,
Nie pozwolił Bóg,
Bym wyszła za kogom chciała,
Z którym stałam, rozmawiałam,
Oj, podarunki brałam !
Z kogo kpiłam, żartowałam,
Sama temu się dostałam.
Oj, podarunki brałam !
Z kogo kpiłam, żartowałam,
Sama temu się dostałam.
Tłumaczenie z białoruskiego Jan Huszcza, z "Antologii wileńskiej".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz