Popularne posty

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Historia pewnej piosenki...


Antoni Edward ODYNIEC "Listy z podróży" Ossolineum Wrocław 2005
List XXXIX (końcowy urywek)
Do Juliana KORSAKA
Wenecja, 17 października 1829 r.

Mówiłem Adamowi, że nasz Ignacy (Chodźko) ma także zamiar zebrać i wydać razem melodie piosnek ludowych, do czego on go bardzo a bardzo zachęca. Ja przy tej rozmowie miałem sposobność dostrzec bardzo ciekawy dla mnie rysek sercowych tajemnic Adama, o których on nigdy nie mówi. Zapytał mię, czy znam piosnkę rusińską: Da czerez moj dwor, da czerez moj dwor, da ciaciera 1) lacieła? Odpowiedziałem, nie myśląc, że znam, i że słysza-
-------------------------------------------------------------------------------------------
1) cieciorka (samica cietrzewia).

łem dorobioną do niej muzykę i wariacje na ten temat. Nie wymówiłem wprawdzie przez kogo; ale twarz jego zmie­niła się tak nagle, że mi żal było szczerze nieuwagi mojej. Musisz albowiem wiedzieć, że to Maryla dorobiła tę mu­zykę, i że następne wiersze pierwszej strofki są:
Nie dau mnie Boh,
Nie dau mnie Boh,
Kaho ja chacieła!
Sama jednak kompozytorka, ile sądzę, nie bierze tego tak bardzo na serio; a jak sobie jeszcze przypomnę, że sło­wa zawsze tylko słyszałem śpiewane przez męża, i to przy akompaniamencie jej samej: to istotnie powiedzieć by można, że około tej piosnki dałby się ugrupować niejako cały ten dramat, który na chwałę naszych uczuć i obycza­jów, a może i wpływu promionkowych teoryj p. Tomasza, tak jest we wszystkich swoich bohaterach piękny, szlachet­ny i czysty, sans tache et sans reproche2) że sprawiedliwie zasłużył być ziarnem owego kwiatu lotusa, który zeń dla poezji naszej wykwitnął. A jednak spytaj czytelników Dzia­dów, którzy istotnych osób i stosunków nie znają kto z nich nie ma fałszywego wyobrażenia o kochanym naszym panu Lorensie2), jak go Maryla nazywa? Kto z nich wie albo przy­puszcza, że nie tylko z powierzchownej urody i wewnętrz­nego nastroju ducha, ale nawet z całego przebiegu i oko­liczności życia jest on, bez przesady można powiedzieć - nąjpoetyczniejszym typem naszego obywatelskiego mło­dzieńca; co przecież w niczym, pod względem moralnym, tak w rodzinnych jak społecznych stosunkach, nie ubliża w nim wcale dojrzalszemu typowi obywatela - męża. Tym-
----------------------------------------------------------------------
2)bez skazy i bez zarzutu.
3)Wawrzyńcu Puttkamerze, mężu Maryli.

czasem, niejeden pewnie z rzeczonych czytelników Dzia­dów, stosując zwłaszcza do niego niektóre ich słowa, o kim innym istotnie rzeczone, wyobraża go sobie jako zimnego, dumnego bogacza, a może nawet i tyrana w domu. Ale niechby raz, jak my, był świadkiem tej prawdziwej delikat­ności serca, tej wyrozumiałości braterskiej, która go wła­śnie i zwłaszcza w domowym pożyciu odznacza; niechby go raz posłyszał, przekonywającego z zapałem stronników klasycyzmu, np. obu Śniadeckich, lub przyjaciół swych i są­siadów jaszuńskich4), o wartości poezyj Adama, i deklamu­jącego im na dowód jego wiersze; wtenczas by dopiero zro­zumiał, jak mogą on i ona, śmiało i swobodnie, wobec wspólnych przyjaciół swoich i Adama, śpiewać razem tę piosnkę - i nie dziwiłby się zapewne, jak ja się nie dziwi­łem, że nieraz braterski ich uścisk lub wzajemne ucałowa­nie ręki stanowiły jakby jej finał. Wspólne uwielbienie ta­lentu, a osobista przyjaźń dla Adama, to jest właśnie owo duchowe ogniwo, które ich w chwili obecnej najmocniej między sobą jednoczy. Że Adam tymże uczuciem obojgu im równo odpłaca, nie wątpię; a dzisiejszy fakt mi tłuma­czy, dlaczego o nich nie wspomina nigdy. Wielka przebyta boleść podobna jest do odbytej operacji, lub do jakiego świętego czy strasznego widzenia, o których sama wzmian­ka obudzą doznane wrażenia i nazbyt żywo porusza. Ale co to za szczęście dla duszy, jeżeli w takiej boleści ani cu­dzej złej woli, ani własnej winy nie było! Samo, choć naj­cięższe, zrządzenie czy dopuszczenie Boże ma to zawsze do siebie, że w sercu nie zostawia goryczy. I mądrze to ktoś powiedział: że tylko grzech i zgryzota po nim są prawdzi­wym nieszczęściem na świecie.
-------------------------------------------------------------------------
4)Jaszuny - miasteczko i dobra w pow. wileńskim.


Tekst piosenki:
Da czerez moj dwor
ciaciera lacieła
oj nie dau mnie Boh,
nie sudziu mnie Boh
za kaho ja chacieła
S kim stajała, razmaulała,
da padaraczki brała.
S kaho kpiła, żartowała
tamu sama dastałasia
Tłumaczenie:
Oj, nad podwórkiem, nad mym podwórkiem
Oj, cieciorka leciała;
Oj, nie dał mi Bóg,
Nie pozwolił Bóg,
Bym wyszła za kogom chciała,
Z którym stałam, rozmawiałam,
Oj, podarunki brałam !
Z kogo kpiłam, żartowałam,
Sama temu się dostałam.
Tłumaczenie z białoruskiego Jan Huszcza, z "Antologii wileńskiej".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz