Na miejscu dzisiejszego Wilna, u stóp wzgórz, gdzie Wilenka wlewa swe wody do Wilii, w XIII wieku znajdowały się nieprzebyte lasy. Wśród tej puszczy dębowej wielki książę Świntorog wzniósł świątynię Perkunasa, rozniecił ogień święty, ustanowił tu (arcykapłana Kriwe-Kriwejte, kapłanów Kriwe i wajdelotów, czyli ofiarników niższego rzędu. Odtąd miejscowość ta otrzymała nazwę doliny Świn- toroga.
Dokoła szumiał bór odwieczny, pełny różnego rodzaju zwierza. Potężny tur — król pusżczy litewskiej, budził rykiem stuletnie olbrzymy, nocami szczekały i wyły wilki, drapieżny ryś ukryty w gęstwinie drzew czatował na zdobycz, a liczne różnorodne ptactwo napełniało powietrze pieniem i świegotem.
Nie dziw, że puszcza ta często ściągała myśliwych, a echo roznosiło dźwięki rogów.
Do zapalonych łowców należał wielki książę Giedymin, przebywający w swej nowej stolicy Trokach, gdzie
na wyspie pośrodku jeziora Gałwe wzniósł zamek warowny. Giedymin z orszakiem towarzyszów swych wypraw wojennych i dworzan często oddawał się ulubionej rozrywce.
Pewnego razu, a było to około roku 1322, książę goniąc olbrzymiego tura, zapuścił się aż na wzgórza, otaczające ujście Wilenki do Wilii i tu na jednej z gór dopadł zwierza i zabił go z kuszy.
Ogromny tur, ugodzony w serce, padł nieżywy, a książę, oparłszy stopę na jego potężnej głowie, zadął w róg w złoto oprawny. Słońce już dawno zaszło i księżyc srebrnolicy wypłynął na niebo, srebrząc wierzchołki lip i dębów i migocąc w nurtach Wilii. Tylko ze świątyni, znajdującej się u stóp wzgórza bił blask czerwony ognia świętego, a smętny śpiew wajdelotów rozlegał się w ciszy nocnej.
Znużeni całodziennym uganianiem się za zwierzem uczestnicy łowów, pokrzepiwszy siły skromną wieczerzą i miodem, układali się na spoczynek, wybrawszy na nocleg zgliszcze Świntoroga, pomiędzy świątynią a Wilią.
Giedymin długo nie mógł zasnąć, wreszcie znużenie przemogło i sen skleił mu powieki. I oto przyśniło mu się, iż na szczycie góry, na której zabił tura, ukazał się wilk ogromny, cały żelazną zbroją okryty. Wilk podniósłszy głowę na księżyc, zawył, a wycie jego było tak donośne, iż zdawało się, że to nie on wyje, lecz sto innych wilków w nim zawartych.
Gdy wschodzące słońce jasnymi promieniami zalało góry, rzekę i przedarło się przez listowie drzew, obudził się Giedymin i przypomniawszy sobie dziwny sen, opowiedział go swym towarzyszom. Jak wszyscy poganie, książę był zabobonny i przypisywał snom znaczenie wieszcze, wierząc, że zsyłają je bogowie, jako radę lub ostrzeżenie. Nikt jednak z dworzan nie mógł odgadnąć, co by takowy sen oznaczał. Wtedy ktoś poradził, by wezwać arcykapłana, słynącego z mądrości Lizdejkę.
Kriwe-Kriwejte stanąwszy przed wielkim księciem i wysłuchawszy jego opowiadania, zamyślił się. Otaczający go kołem rycerze, wpatrzeni w oblicze kapłana, z niecierpliwością oczekiwali wytłumaczenia snu.
Wreszcie Lizdejko wsparłszy jedną rękę na lasce, która była oznaką jego godności, a drugą podniósłszy do góry rzekł:
— Miłościwy książę! Bogowie to zesłali ci ten sen i przez niego wyrażąją swą wolę, której gdy będziesz posłuszny, czeka cię potęga i sława. Wilk żelazny znaczy, że na miejscu tym stanie zamek mocny i miasto—stolica państwa, a stu wilków w nim wyjących oznacza mieszkańców, którzy sławę twoją i tego grodu szeroko po świecie rozgłoszą. Masz więc być posłusznym woli bogów, wznieść tu zamek warowny i założyć miasto.
Giedymin przyjął z radością to tłumaczenie i niezwłocznie na górze, którą nazwał „turzą”, zaczął budować zamek, opasany murem z dwiema wieżami sześcio- bocznymi. U stóp zaś góry, pomiędzy nią a świątynią stanął drugi zamek drewniany, czyli krzywy, z basztami, palisadami i blankami. Dokoła zaczęto wznosić domostwa.
W ten sposób powstał gród, który od rzeki Wilii nazwę Wilna otrzymał, a do którego Giedymin przeniósł swoją stolicę z Trok.
Lizdejce za wytłumaczenie snu wieszczego wielki książę rozkazał zwać się Radziwiłłem.
Źródło:
1) "Podania i legendy wileńskie" Władysław ZAHORSKI "Graf" Gdańsk 1991 r.
2) filmik You Tube - Baltic Folk
3) © fotki własne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz