Popularne posty

czwartek, 4 września 2014

Szlachcianka wielkopolska, Przyjaciółką Adama MICKIEWICZA.


W tytule mowa o Konstancji ŁUBIEŃSKIEJ, którą Poznaniacy znają na pewno bliżej, mało jednak znana jest jej zaściankowa twórczość. Spróbujmy urywka (który nie jest łatwy ze względu na treść społeczną):

                                "Jeżeli więc świat pobłażalnością uwalnia stronę jednę od równej zupełnie winy, a całą winę zlewa na stronę drugą — czyż sprawiedliwie czyni? Nieszczęśliwa ta po spełnieniu najprzód występku ujrzała się przedmiotem suruwéj opinii, na­raz po uroku mniemanego szczęścia, przez przerwy i zmiany zawiedziona w swoich oczekiwamarh, stawioną została pod pręgierz opinii publicznej. — Tu dodajmy uczucia matki i jej cierpienia, gdy oddać przychodzi dług macierzyństwa, a bolesne spojrzenie zwraca na ową istotę z krwi własnej poczęły, na którą z pierwszem tchnieniem pada piętno nędzy i hańby. — Tu rwą się siły fizyczne i moralne, błąka się rozum nieszczę­śliwej matki i może morderstwo wydaje jej się dobrodziejstwem bo ją i dziecię ocala od wstydu i biedy.
Którejże matki serce przynajmniej tyle do kochania nie jest zdolnem, ażeby tak łatwo na życie własnego dziecięcia, stworzenia tak niewinnego, podnieść dłoń zakrwawioną bez wzdrygnienia mogła?
Tu jedynie przypuścić nam potrzeba srogą walkę wewnę­trzną , która osłabioną istotę przywodzi do szału i w obłąka­niu popycha ostatecznie do spełnienia okropnej zbrodni.
Jeżeli świat socyalnej domaga się dziś reformy, jeżeli sprawiedliwość wymierzoną tu być powiana z każdej strony, wołajmy przeto o reformę ogólną, wołajmy o poprawę oby­czajów świata całego, wołajmy o polepszenie bytu tylu sióstr i matek, na których pokrzywdzeniu cierpi ludzkość sama.
Wprawdzie człowiek słabości uległy, lecz razem musi poznać ów świat moralny, gdzie mu są wskazane razem obo­wiązki i warunki. Gdy te nie będą zaszczepione z pierwszem rozwinięciem się zmysłów naszych; gdy tak silnie w myśl nie wrosną, iżby stały się drugą naturą człowieka, naprzeciw naturze żądz jego i namiętności fizycznych; gdy tych prawd sobie przekazanych w pewnej już odpowiedzialnoitci światu społecznemu, do jakiego należeć musi, nie zaczerpnął w całej potędze ducha, jako w tej drugiej naturze moralnej nadanych mu w zasadach stałych; gdy nie umocnił w sobie siłą całą — naówczas w walce namiętności, która się odnawia codzień, upadnie druga owa natura człowieka, świat bez zasad mo­ralnych ostać się nie może i społeczeństwo całe bez nich rozwiązać się musi; a jak pojedynczy odłamek upada, tak samo i naród cały. Jeżeli więc wymagamy po płci jednej docho­wania praw ścisłych w całej ich odpowiedzialności, jeżeli po­trzebą jest świata dochowanie dla niego tych ustaw ścisłych, jako koniecznych nieskażonych cnót, czyliż wzajemną nie by­libyśmy związani powinnością uświęcenia obyczajów naszych bez uszczerbku ?"

Dziś Budziszewko wygląda tak (w dworku nie ma już SP, może to szkoda...):






Na koniec "Upominka moim współziomkom", który cały na Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej znajdujemy Jej zajmujący wiersz:

CZAMARA

Gdzież są wieki, gdzie zwyczaje,
Kiedy strój panował stary?
Gdy z pięknej, sutej czamary,
Brat brata łatwiej poznaje.
Karabela u tancerza
Brzmi u pasa - w tem uderza
Rozgłos: Turek już pod Wiedniem;
Nim tam synom gardło ścisnął,
Przed czamar strojem powszednim,
Sułtan z wojskiem z granic prysnął
I zapomniał o Cecorze.
Polak w boju, czy w mazurze,
Drżały przed nim wrogi liczne;
Znał czamarę bisurmanin,
Hołd jej ludy niosły z danin;
Znały dzieje polityczne
Dzielnych i walczących braci,
W marsowej niegdyś postaci.
Aż niestety ! w zmiennym guście,
Strój, co nas tak świetnie stroił,
Obcy zwyczaj kuso skroił.
Cóż świat nie czyni w rozpuście?
Z stanów w obkrojono burty,
W końcu krawiec sprawił kurty.
W polonezie, kaftan kusy,
Cudza suknia nie przypada;
Cóż tu robić ? nowa rada;
Obce tańce - A więc w sasy
I w dąsach taniec gotowy.
Aż naraz jakby na łowy
Zeszło się stado bocianów;
Bez poły, z obciętych stanów,
Nie poznasz braci, co Turki
Zwyciężali. - Dziś bez burki
Lub bez płaszcza, trudno - goło,
Kołnierz ciśnie, stan nie grzeje,
Kusa odzież, źle się dzieje.
Niechaj będzie choć wesoło !
Zgoda. Przeto z zagranicy
Wzięto wzory bez różnicy.-
Wycięto jakieś znów skrzydła,
A jakoby sztuczne ptaki
Powstały znane nam fraki
I inne dziwne straszydła.-
Tu podcięci, w pląsach zwrotów,
Owi męże bez wylotów,
Jako skrzydlate motyle, 
W zimnej, bo obcej muzyce,
Tancerek lekkie badyle
Unoszą w świata taktyce.
Lecz zły zwyczaj - zimno dmucha,
Brak ognia w sercach, brak ducha,
Nie grzeje suknia obcisła
Jak polska czamara suta.
Dawniej gdy wrzała reduta,
Zastygła w żyłach krew trysła,
Bo tam grzała życia szabla,
A choć sprawa przyszła djabla
Po zabawie - to z wawrzynów
Poznałeś marsowych synów.
Tak w każdej porze w czamarze,
Czy to w polonezie w parze, 
Czy po boju - miły wianek
Był im dany z rąk kochanek.
Bo grzał serce ogień życia,
Zwyczaj dawny dał się bawić;
Trzeba było pozostawić
Dawną suknią do użycia;
Źle nam zawsze w obcej szkole;
Czyż nie gorsza dzisiaj ciasna,
Obca suknia - kieszeń pusta ? - 
Czyliż krawiecka rozpusta
Nie da nam prawdy posłuchać ?
Lepiej dmuchać, niźli chuchać.
Chciejmy żyć inaczej w świecie,
Niechaj fraczki, kuse mody,
Zawiesimy na tandecie,
Może wrócą dni swobody.

K.Ł. - W.

(przyp. Konstancja Łubieńska - Wodpolowa)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz